Dzisiaj zacznę tak:
Samiście sobie winni, wypuszczając dżina z butelki, albo też, jak mówią niektórzy,"Pandorę z puszki"

.Siedząc z Wami do późnej nocy nie jestem w stanie lecieć do płota z gorącą kawką z duchem już w środku nocy, choć byłoby to po Bożemu, zważywszy ilość rozpostartych na płocie osób oraz chłód, a teraz jeszcze mokre nogi. Może zacznę rozwieszać termosiki już z wieczora, tylko czy nie ściągnę jeszcze miejscowych podpieraczy płotów, zwanych tu "chlorkami" (nie od chloru, a od chlania )

. Pewnie tak

. Ale nic to, idzie duże ocieplenie

. Muchy się budzą

.
Wybieram się na proszony obiad, więc ... A jak wrócę, to "Nasza jest noc, bo oprócz niej nie mamy nic..."
Miriam, jak ja lubię takie skrupulatne czytanie

Wszystkie smaczki wyczaiłaś

. (Też tak czytam ). Trzeba nam chyba dźwiękoszczelnych kabin, żeby wobec własnej rodziny na głupiego nie wyjść

.
Wzruszyłam się tym Twoim wzruszeniem ( połączonym z podnieceniem

) nad każdą malizną wyłażącą spomiędzy zmierzwionych badyli

Dobrze, że wzruszasz się oczami, nie musisz więc zapuszczać długich pazurów

.
Pati, cyknięte, rozprostuj zmarznięte paluszki

. Kawka wisi na płocie w termosiku. Jeśli hołdujesz zasadzie szperania w glebie w poszukiwaniu kłów i kiełków - hoduj szpony, no i lakier w kolorze strażackiej czerwieni trzeba nabyć

.
Ave, jakie zacne grono "wiejskich głupków" nam się zbiera, fiu, fiu

. Niedługo płota zabraknie

Pozycję zwisu na cudzym płocie z rozdziawioną gębą uprawiam w sezonie nałogowo

. Żeby tylko te psiska tak się nie wydzierały

.
Z
Lisicą porozmawiam sobie po powrocie.
Do zobaczenia wieczorkiem - Jagoda