Dokładnie rok temu, dostałam w prezencie trójpak kaktusowy od kuzynki.
Na drewnianym półmisku (
który zresztą dostała odemnie na gwiazdkę z dwiema paczkami spagetti )
przykleiła klejem osłonki bo się jej przesuwały a do środka włożyła 3 kaktusy.
Na wierzch narzucała kolorowej wioliny i omotała transparentnym papierem- nie powiem ładna dekoracja była.
W podzięce opoiłam ją piwem, pan maż też się załapał.
Poszła sobie w końcu, to ja z pietyzmem odpakowuję, podziwiam, przestawiam ostrożnie z miejsca na miejsce.
A tu nagle przydygał wdzięcznie niczym wrombelek mój pan i uchachany (
po 3 piwach zazwyczaj jest już narąbany jak ślęzok) i mówi.
- co ty się tak kocik z tymi blumkami certolisz, une som na kleber do taliża przytwierdzone
i by mi udowodnić swoje racje, łaps mi z pod ręki tackę i łup obrócił do góry nogami, wszystkie 3 kaktusy ryyyyp wyskoczyły z osłonek na podłogę.
Ja na ten widok sru na kolana i dawaj złorzeczyć
- I coś narobił jeronie jaśnisty, suń się ty mi z tond, bo jak cie prasne cycem bez ten głupi pysk, to w locie szczewiki stracisz.
Zabetonowało go dokumentnie, stał i kurczył się w sobie coraz bardziej.
Widząc jego udrękę z powodu mojej rozpaczy, zrobiło mi się go żal, i już spokojniej mówię
- no dobra spoko, chyba nic się nie stało, przeżyły
Za jakiś czas zauważyłam,że kaktusik uczesany, ma wklęsłą głowę.
Tak naprawdę to nie mam pojęcia dlaczego mu się tak stało, ale co mi szkodzi zwalić winę na oprawcę kaktusów.
mówię mu
_ te zobacz coś zrobił, złamałeś kaktusowi głowę. chyba już po nim, a taki był ładny.
- Jo ci kupia drugiego ino się nie gorsz już na mnie.
I kupił, troszkę inny ale kupił.
