Witam serdecznie,
Jestem tu nowa

( zalogowałam się dziś) i tak sobie czytam problemy ze storczykami. Ja mam podobny problem, tzn dostałam od chłopaka Storczyka na walentynki, też się wyprzedziłam bo dwa dni po tym go nawodniłam (sprawdzałam wcześniej korzenie i były już srebrne), też nie wiedziałam o tej aklimatyzacji

. Poza tym kwiaciarnia jest zaraz obok naszego bloku więc transport trwał 1-2 minuty, do tego Pani w kwiacarni go dobrze zapakowała w papier, więc może nie zmarzła? Tym bardziej że inną Orchideę "tachałam" prawie godzine w różnych autobusach i o ciągłej zmianie tempratury i nic jej nie było. Po paru dniach zaobserwowałam że jeden po drugim niewypuszonym pączku więdną, aż w końu wszystkie zwiędły (ponad 20!

), i tak jest już od prawie dwóch tygodni, te parę pączków co otworzyły się jeszcze w kwiaciarni to wyglądają dosłownie tak samo piękne

, a te wszystki inne takie zeschnięte wiszą

, nie opadają ani nic. Nie wiem czy mam czekać aż Storczuś sam wszystko zrzuci czy mam jakoś interweniować?
Innego storczyka zprezentowałam sobie sama w styczniu, wielki i piękny o śnieżnobiałych kwiatach
Już mu się kończy okres kwitnienia i wszystkie kwiaty więdną już. Czytałam w innych tematach, że najlepiej poczekać na to co storczuś sam zrobi, albo żeby go przenieść w inne miejsce (zacienione, o niższej temperaturze i mniej słoneczne). Tylko u mnie jest taki problem, że w mieszkaniu przez te nieszczęsne kaloryfery jest strasznie gorąco i sucho, choć ustawiłam mnóstwo pojemników z wodą na kaloryfery, i też jest wszędzie słonecznie, chyba że musiałabym go postawić na korytarz ale tam to już w ogóle słońce nie dociera. Ogólnie ten storczyk stoi około 2,5 metra od okna, i tak pięknie kwitł więc uważam że jest mu tam dobrze. Sama nie wiem co mam z nim zrobić, i nie widzę też żeby nowe liście wypuszczał... Mam go przestawić czy zostawić w tym samym miejscu i po prostu czekać cierpliwie co zrobi?
Ostatniego storczyka (najstarszy), kupiłam w czerwcu tamtego roku, kwitł jak szalony aż 3 miesiące

, ale od czasu przekwitnięcia już nic. Gdzieś na jakieś stronie wyczytałam żeby uciąć łodygę.. i ucięłam, ale szczerze się przyznam że nie pamiętam czy była uschnięta czy tak na żywca mu ją obcięłam

. Wypuścił wtedy nowe malutkie liście, i od tego czasu nic się z nim nie dzieje. Traktowałam go ciągle tak samo czyli podlewałam jak zauważyłam że wszystko jest już suche. W piątek, postanowiłam go przesadzić bo podłoże było jakieś takie "bez życia kompletnie - nie takie zdrowe jak u tych nowych okazów. O dziwo, jak go wyciagęłam z doniczki to byłam w szoku, naokoło wszystko było suche, a w środku zaraz pod liśmi była wielka śmierdząca zgniła bryła "czegoś". Uciełam prawie wszystkie korzenie..... bo albo były zgniłe albo całkowicie suche Zostało mi tylko parę malutkich korzonków wyrastających z liści i tak je włożyłam do tego nowego podłoża i wyczytałam że mam czekać przed podlaniem ponad 10 dni więc czekam. Też stoi 2,5 metra od okna, dosłownie nad tym wcześniejszym. Mam go przestawić, jakoś z nim działać czy też czekać?
Rozpisalam się strasznie, ale chciałabym poznać wasze opinie, ja jestem całkowicie początkująca w uprawie storczyków (i nie tylko storczyków - mam wiele innych pytań i problemów dotyczących innych roślin), więc jeśli robię coś źle to proszę napiszcie mi.
Jeszcze a propos zraszania, wsześnej ktoś napisał że nie można zraszać ujścia liści, a ja tam najwięcej wody pryskałam

, ale Orchidea ma się dobrze, więc ,może jej to nie zaszkodziło? Więcej już nie będę
Z góry dziękuję za wszystkie wskazówki.
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia