

Gosiu - u nas jest inna sytuacja - burczenie nie jest bardzo negatywne. Wyraża tylko zdziwienie, niezrozumienie (po co przesadzać) i niezadowolenie z konieczności wykonywania pewnych prac (no bo on lepiej kopie niż ja, siłą rzeczy jest więc angażowany do takich prac). Nie jest to też kwestia finansowa - bo mimo, że musimy finansów pilnować, to nigdy nie zabraniał mi trochę poszaleć, a czasem wręcz w tym uczestniczył. Coraz bardziej lubi jeździć ze mną na zakupy ogrodowe i nie marudzi, że zabiera to dużo czasu, choć ja często mam "stresa", że za długo łażę i oglądam.
Nie wiem, jak by się zachował, gdybym zagęściła na maksa ogród, bo u nas trochę miejsca jednak jest, a on też chce przestrzeń. No i ja nie sadzę wyższych, kwitnących bylin, więc tu też nie musi ze mną wojować (nie wiem, czy lubi kwiatki). W sumie, to mam wrażenie, że lubi te zmiany (choć na początku burczy


Aga - jesteś nie do pobicia
