
Moje pierwsze liliowce to były 3 sztuki kłączy Fransa Halsa zakupione w Leroy-u. Były takie malutkie,że poszły do doniczek na parapet. Rosły pięknie ku mojej radości ale odkryły je tam moje pupilki - katarzynki i wyżarły do cna.
Bałam się,że coś im się stanie tzn. papugom. Odetchnęłam jak przeczytałam, że liście i kwiaty są jadalne nie tylko dla papug. Kwiatami liliowców dekoruje się desery i podaje smażone w cukrze.Te, które rosną u mnie mają cudowny waniliowy zapach.
Tak więc moje trzy kłącza poszły do ogródka ale zamiast Fransa zakwitł taki czerwony.Pozostałe kłącza zakupione na kiermaszu roślin okazały się liliowcem rdzawym. Zresztą bardzo ładnym.

Mój pupilek tym razem rozprawił się z bazylią.