Michalina pisze:Ależ jest na to rada. Zamiast wysilac się na " pachnący" ogród , teren wybetonowac lub wyłożc przesliczną kostką Bauma.
Ewentualnie wokół posadzic gustowne żywotniki kolumnowe i postawic może donicę z pelargonią / koty nie lubią jej zapachu/.
Krety wytłuc , myszy i nornice wytruc , podobnie jeże i ślimaki. Następnie począwszy od wczesnej wiosny często stosowac
środki owadobójcze bo przcież może coś przyfrunąc . Ptaki nie będą przylatywac i nie zanieczyszczą takiego ładnego
i sterylnego ogródka. A tak na prawdę to jest interesujace co tacy przeciwnicy kotów robią z własnymi śmieciami i
odpadkami?? Czy interesują się własnymi ściekami?
Proszę spojrzeć, to jest tekt napisany dla typowo zacietrzewionego obrońcy kotów, wyolbrzymi, poprzekręca, zrobi bałagan słowny. Szanowna Pani, nie lubię zywotników i pelargonii, kocham róże, lawendę, wrzosy, budleje, mam 2 budki lęgowe i karmniki zimą, nawet ślimakom daję obżerać moje funkie a myszom zjadać cebulki kwiatowe więc przyroda kompletnie mi nie przeszkadza, przeszkadza mi że właściciel kota ma w nosie co jego kot robi poza domem a potem ma np pretensje że ktoś trutkę wysypał i kotek się zatruł. Porównywanie kociej kupy na moim kapciu do globalnego problemu ścieków jest conajmniej nie na miejscu. Nie pisałam niczego o sterylności, pani tekst jest tylko wylaniem jadu i złośliwości "kociej mamy". Przykre.