A ja podejmę rękawicę

.
Nie jestem co prawda fachowcem (ani fanatykiem) ) w dziedzinie wpływu księżyca na życie.
Jednak kiedy mogę, to się do niego stosuję.
Co jak co, ale wpływa faz księżyca, na zachowanie ludzi, zwierząt i roślin (i całej przyrody w ogóle) da się łatwo udowodnić.
Odpływy i przypływy morza to podstawowy i widoczny wpływ księżyca. I podobnie zachowują się soki we wszystkim co rośnie (i żyje).
Od nowiu do pełni (księżyca przybywa) krążenie i wznoszenie soków do góry jest najaktywniejsze.
Od pełni do nowiu (księżyca ubywa) - soki spływają do korzeni.
Nie jest to tak widoczne jak na morzu i być może dlatego trudno w to "uwierzyć".
Wiele zwierząt w swoim zachowaniu kieruje się położeniem Księżyca, np. ptaki zbierają materiał na gniazda zawsze w określonym czasie, dzięki czemu gniazda szybko schną po deszczu. Porządni, starodawni drwale też cięli drzewa na budulec, według tych wskazań.
W swoim wątku napisałem od podskubaniu listków fiołka w czasie kiedy księżyc wędruje od pełni do nowiu, a więc soku spływają do korzeni.
Odrywając wtedy listek odbieram roślinie mniej soków, wypływ z rany mniejszy i rana szybciej się zagoi.
Pępka świata z tego nie robię. Już na pewno nie ma co przesadzać z tymi godzinami (i jeszcze minutami

), ale stosowanie ogólnych reguł księżycowych nie zaszkodzi, a pomóc może

.
A zerwany listek fiołka kładę do doniczki

- czyli co robię????
Muuuullllcccczzzzuuuujjjjjęęęę

.
