Mówisz? Hmm no dobra, to czekam cierpliwie dalej. Choć M. wpadł na pomysł, żeby naciąć nożykiem w celu przyspieszenia
No to lecimy z aktualną relacją foto, skoro już wyjęłam aparat
Młode fiołeczki (ten jeden po lewej stronie chyba usycha, ale jeśli na ok. 10 szt. jedna zmarnowana, to jakoś mnie specjalnie nie smuci):
Peperomia clusiifolia "Jeli":
Hiacynt - bielszy od śniegu
Bluszczyk, jeszcze kilka miesięcy temu kilkumetrowy okaz, zjedzony przez przędziorki. Próbuję go reanimować w chłodnym pomieszczeniu (ok. 13-15 stopni) - może jeszcze coś z niego bedzie, podobno przędziorki giną w temp. poniżej 14-15 stopni...
I moje ukochane dwie hojeczki - jak widać parasitica variegata wypuściła małego listka, niestety zaraz za listkiem pędzik, który się tworzył, uschnął.
Obok młode fiołki:
I dalszy rzut parapetu - synadenium grantii, młody fiołek, młody skrętnik i carnosa:
Starzec bluszczolistny, którego wczesną wiosną znów będę musiała odmłodzić (poprzycinać):
Epipremnum (lekko przycięte niedawno):
I od lewej aichryson, stary fiołek, ukorzeniające się epi i zimowa Samba. Latem to będzie parapet dla fiołków (okno pn-wschodnie):
Na zdjęciach nie załapały się storczyki w stanie spoczynku, podsychająca paprotka, kilka skrętników w opłakanym stanie, kilka fiołków, fikusy, dracena, bluszcz variegata, grudniki, grubosze, anginka, stary lucky bamboo i nowy epi neonek (ale jego wstawiałam kilka dni temu).