Mzimu pisze:pięknie powschodziły - wielka radość:-)
Na opakowaniu nasionek napisane jest, że najlepiej wysiać je III lub IV, ale nie mogę się doczekać i chyba na weekend wysieję:D Taka mała zazdrość radości
W takim razie nie ma co zwlekać! Wysieję jeszcze w tym tyg:) Tylko taki malusi problem. U chłopaka mamy piec kaflowy. Jest on po przeciwnej stronie okna... I na parapecie póki co jest jeszcze dość zimno, bo nie mamy pod nim grzejnika Co o tym sądzicie?
Jak kogoś swędzą łapki, to może niech poszpera na ryneczku i kupi sobie małe pietruszki, które zaczynają wypuszczać listki. Wystarczy wsadzić w doniczkę i podlewać. Same witaminki. Można też posiać rzeżuchę.
Ale tak wcześnie siać dalie? Czy jesteście w stanie zapewnić roślinom dostateczną ilość światła? Dalie szybko wschodzą i jeszcze szybciej rosną. Nawet siane późno wytwarzają bulwki. Potem może tylko być kłopot z bezpiecznym przechowanie maleństw.
Ja póki co jestem laikiem w tych sprawach więc biorę przykład z doświadczonych ogrodników (forumowiczów). Ale wydaj mi się, że jednak w moim przypadku to nie zda egzaminu... Przemyślałam to sobie i nie chcę mieć brzydkich, schorowanych i słabo rozwiniętych dalii. Nie mam wystarczająco dużo ciepła i światła dla nich.
Na wysiew dalii jest zdecydowanie za wcześnie. Początek kwietnia spokojnie wystarczy. Przy okazji polecam zabawę w krzyżowanie dalii tych wielkokwiatowych, jak ktoś lubi takie eksperymenty. Ja dochowałam się w zeszłym roku kilku ładnych okazów, podobnych do rodziców, pełnych i wielkokwiatowych. Siewki zdążyły wytworzyć piękne bulwy i w tym roku mam nadzieję na piękne krzaczki. Jest trochę zachodu z osłanianiem zapylonych kwiatów, ale efekty są tego warte.
luty jest zdecydowanie za wcześnie. Sprawdziłam jak w zeszłym roku ja się spieszyłam z wysianiem i z notatek wynika że posiałam 4 lutego a 10 lutego już kiełkowały i miałam duży problem z utrzymaniem ich w dobrej kondycji ( strasznie się wyciągały ). Poczekajcie do marca/kwietnia z sianiem a będzie dobrze
napisałam do marca bo na etykiecie zalecają luty/marzec
Nikogo nie zachęcam do pójścia w moje ślady, bo sama nie mam w tym temacie doświadczenia wielkiego i papuguję po innych:-)
Ale że mam dość dobrze doświetloną południową stronę domu, liczę, że jednak mi się uda:-)
Dalie( kołnierzykowe i półpiełne ) sieję w marcu.Mnie nigdy nie udało się dobrze przechować bulw tych niskich dalii.Przestałam eksperymentować, choć niektóre były naprawdę piękne i wszystkie obsypane kwiatami.Sieję znowu nowe.Pikuję i potem uszczykuję za czwartym liściem.Sadzę w gruncie i w dużych donicach.W ubiegłym roku miałam przepiękne z białymi kwiatami.Łapki też mnie swędzą do siania.
Postępuję zgodnie ze wskazówkami, które znalazłam na różnych stronach amerykańskich. Wybrane kwiaty "mateczne" należy osłonić np. rajstopą jak jeszcze nie zdążyły się całkiem rozwinąć. Kwiat ojcowski należy zerwać, również przed całkowitym rozwinięciem i trzymać w domu w wazonie. Kiedy kwiaty mateczne zaczną się rozwijać, należy oberwać płatki (ułatwia to zapylenie i zapobiega pleśnieniu przekwitniętych kwiatów) i pocierać kwiatkiem ojcowskim z oberwanymi również płatkami środek kwiatu z widocznymi pręcikami i słupkami. Dobrze jest powtórzyć zapylanie kilkakrotnie w ciągu 2-3 dni, za każdym razem okrywając oczywiście kwiat mateczny. I tyle, jak ma się szczęście to na jesień można znaleźć w wyschniętej już resztce kwiatu kilka nasion. Dalie wielkokwiatowe zapylają się trudniej od tych powszechnie rozmnażanych z nasion, ale wyglądają też o wiele bardziej szlachetnie jak już się uda takie wyhodować. W zeszłym roku dochowałam się 6 krzaczków, z których dwa miały duże, ale półpełne kwiaty, a cztery były piękne pełne w różnych odcieniach różu. Krzyżowałam odmiany Pineland Princess i Fidalgo Splash. Niestety pod koniec sezonu miałam inwazję nornic (chyba), które pożarły mi część kolekcji i z całej szóstki został w dobrej kondycji tylko jeden krzaczek .
Joamor pisze:Postępuję zgodnie ze wskazówkami, które znalazłam na różnych stronach amerykańskich. Wybrane kwiaty "mateczne" należy osłonić np. rajstopą jak jeszcze nie zdążyły się całkiem rozwinąć. Kwiat ojcowski należy zerwać, również przed całkowitym rozwinięciem i trzymać w domu w wazonie. Kiedy kwiaty mateczne zaczną się rozwijać, należy oberwać płatki (ułatwia to zapylenie i zapobiega pleśnieniu przekwitniętych kwiatów) i pocierać kwiatkiem ojcowskim z oberwanymi również płatkami środek kwiatu z widocznymi pręcikami i słupkami. Dobrze jest powtórzyć zapylanie kilkakrotnie w ciągu 2-3 dni, za każdym razem okrywając oczywiście kwiat mateczny. I tyle, jak ma się szczęście to na jesień można znaleźć w wyschniętej już resztce kwiatu kilka nasion. Dalie wielkokwiatowe zapylają się trudniej od tych powszechnie rozmnażanych z nasion, ale wyglądają też o wiele bardziej szlachetnie jak już się uda takie wyhodować. W zeszłym roku dochowałam się 6 krzaczków, z których dwa miały duże, ale półpełne kwiaty, a cztery były piękne pełne w różnych odcieniach różu. Krzyżowałam odmiany Pineland Princess i Fidalgo Splash. Niestety pod koniec sezonu miałam inwazję nornic (chyba), które pożarły mi część kolekcji i z całej szóstki został w dobrej kondycji tylko jeden krzaczek .