Jestem, jestem
Ula, trzymam się jakoś, a jakże! Tego samego Ci życzę
Grażka, dzisiaj mam dyżur od 10ej

Byłam w drodze, a że zaśnieżyło, to i dłużej zajęła mi droga z mojej wsi do stolycy.
Doris, toż daję głos ;-))
Marysiu, nie boczę się już ;-) Widocznie miałam nadmiar buzujących hormonów, które sterowały moim nastrojem, za który przepraszam
Małgosiu, u mnie też śnieżnie, nie mniej jednak jaśniej i jakoś sympatyczniej, mimo burej szmaty na niebie. Pozdrawiam!
Felutek, ano z humorem nadal nie jest rewelacyjnie, ale ciut lepiej. Mnie też wolno, od czasu do czasu

Cieszę się, że już z górki, bo 5-dniowy tydzień pracy uważam za przegięcie. Miłego!
Gosia, byłoby bardzo fajnie, gdybyś dotarła na spotkanie. Pewnie umówimy się na początku lutego, gdzieś w centrum, na kawę. Dlaczego wyjesz pomagając dziecięciu w lekcjach? ;-)
Robaczku, dużo masz jeszcze tych maminych zapasów? ;-)
Aga, tak jest!
Nelu, jak Twoje zdrowie? Mam nadzieję, że nie dajesz się grypie?
Ewa, i u mnie spadł śnieg... ponoć idą mrozy, więc to dobrze, że mamy puchową kołderkę.