Koty dzikie,szkodniki
Re: dzikie koty
świetny pomysł z tą szafką;;koty chociaż małe powinny sobie poradzić; jest ich kilka, bedą się nawzajem ogrzewały; jeśli są dokarmiane zima im niestraszna (ja tylko nie wkładałbym do środka tych ubrań - będą trzymały wilgoć a wszelkie ustrojstwa znajdą w nich znakomite warunki do życia; wystarczy np. jakaś drewniana deseczka);
a w kwestii wyłapywania kotów przez schronisko - myślę, że w naturze może trudniej o jedzenie, na pewno krótsze kocie życie i pełne niebezpieczeństw, ale przynajmniej nie będą koty zamknięte przez całe najpewniej życie na kilku metrach kwdratowych klatki lub boksu;;
a w kwestii wyłapywania kotów przez schronisko - myślę, że w naturze może trudniej o jedzenie, na pewno krótsze kocie życie i pełne niebezpieczeństw, ale przynajmniej nie będą koty zamknięte przez całe najpewniej życie na kilku metrach kwdratowych klatki lub boksu;;
- misiaczekm
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2372
- Od: 31 paź 2009, o 19:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: olsztyńskie/Barty
Re: dzikie koty
U mnie nie ma schroniska. Zresztą jestem tego samego zdania co @piters Lepsze krótsze życie ale na wolności!Greta pisze: Czy nie mozna by kocieta zlapac i zawiezc do pobliskiego schroniska dla bezdomnych zwierzat , a kotke sterylizowac ?
Kotki pokazane na fotce sa male i zimy nie przezyja . Sa też jakies fundacje zajmujace sie kotami , moze warto sie tym zainteresowac .
To ludzie wymyślili więzienia dla zwierząt bo im te przeszkadzają!! Taka jest prawda!!
Nie można niedojrzałych kociąt sterylizować. Hormony, przecież muszą dorosnąć.



Tak się zastanawiam dlaczego człowiek nie każe swoich dzieci sterylizować?!

Przecież to my jesteśmy największym szkodnikiem i pasożytem na ziemi!!
Oj! nakręciłem się....

Moje, dokarmione już są olbrzymie. Szczególnie szary tygrysek zwany RUDYM


CZARNUCH był niejadkiem, wolał zabawy.... ale wczoraj patrzę, że chyba dogonił RUDEGO we wzroście. Dobrze, że nie w objętości brzucha


Teraz już nie mogę praktycznie ich odróżnić od przychodzących po kryjomu i wyjadających jedzenie z michy, dorosłych kotów.
Dziś oczyściłem, budę zmieniłem posłanie i ociepliłem w około styropianem. Teraz nie zmarzną, 2 cm ściana ++ 2 cm styropian. Powinno wystarczyć.
Dzięki styropianowi będą miały ciepło w zimę i chłodno w lato!!
Re: dzikie koty
U mnie też kocia ferajna ma domek docieplony i dodatkowo leży na tafli styropianu żeby od ziemi chłód nie przechodził.
- misiaczekm
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2372
- Od: 31 paź 2009, o 19:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: olsztyńskie/Barty
Re: dzikie koty
Tu masz także rację,pod wpływem różnicy temperatur - zimno na zewnątrz, ciepło wewnątrz. Następuję skroplenie pary wodnej z wydychanego powietrza. Woda następnie spływa na podłogę ze ścian i sufitu. Powoduje gnicie, rozmnożenie się pasożytów, bakterii i wirusów. Muszę coś wymyślić.... lub znaleźć drewnianą deseczkę, która wchłonie tą wodę... inaczej płyta z której zbudowana jest szafka rozwarstwi siępiters pisze: ...ja tylko nie wkładałbym do środka tych ubrań - będą trzymały wilgoć a wszelkie ustrojstwa znajdą w nich znakomite warunki do życia; wystarczy np. jakaś drewniana deseczka);
...

PS. niegłupie @_fox_.... niby dół szafki mam także z płyty 2 + styropian 2cm. Jeszcze nóżki... Ale podłoga ze styropianu na budę nie zaszkodzi.
- kris11
- 200p
- Posty: 310
- Od: 28 lut 2012, o 20:17
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ok/Warszawy
Re: dzikie koty
Jak już mają 6 miesięcy możesz sterylizować\kastrować,teraz jest to bardzo powszechne i sterylizacja wygląda inaczej niż lata temu, malutki szew, nici rozpuszczalne;
koty wtedy nie biją się walcząc o teren czy pożywienie lub o kotkę w rui, kocury będą ci sikać na co popadnie i smrodek jest wtedy, że hej....
a poza tym nie będziesz miał młodych dwa razy do roku, u mnie w gminie np. dzikuski można łapać i na koszt gminy są kastrowane lub leczone po czym wracają na swój teren. Są też fundacje w całej Polsce które wydają talony właśnie na taki cel. Po co je rozmnażać gdy tych w schroniskach nikt nie chce?
a do budki włóż im słomę, nie zamarza, nie namięka i świetnie izoluje od zimna.
koty wtedy nie biją się walcząc o teren czy pożywienie lub o kotkę w rui, kocury będą ci sikać na co popadnie i smrodek jest wtedy, że hej....
a poza tym nie będziesz miał młodych dwa razy do roku, u mnie w gminie np. dzikuski można łapać i na koszt gminy są kastrowane lub leczone po czym wracają na swój teren. Są też fundacje w całej Polsce które wydają talony właśnie na taki cel. Po co je rozmnażać gdy tych w schroniskach nikt nie chce?
a do budki włóż im słomę, nie zamarza, nie namięka i świetnie izoluje od zimna.
Pozdrawiam- Marzena
- misiaczekm
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2372
- Od: 31 paź 2009, o 19:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: olsztyńskie/Barty
Re: dzikie koty
Samiczki też tak prosto? Przeżyłem już jedną kastrację... u mojej suczki.... nie jest to takie hop....Nie wydaje mi się by koty tak szybko uzyskały dorosłość (6 miesięcy), ale poczytam o tym...
Słoma... a gdzie ja ją znajdę....?! We wsiach w około tylko mieszczuchy mieszkają!! Rolnik to tylko chyba w skansenie i to z wosku
Tylko sianko można kupić, ale podobno jest nieodpowiednie na ściółkę.
Ps. Masz rację po 6 miesiącach. Złapać to może i się da.... przy podaniu jedzenia... ale długo na rękach to one nie posiedzą... Zaczną szaleć i się wyrywać...
Tylko, że oprócz tego to ja za bogaty nie jestem by sterylizować dzikie koty....
Słoma... a gdzie ja ją znajdę....?! We wsiach w około tylko mieszczuchy mieszkają!! Rolnik to tylko chyba w skansenie i to z wosku

Tylko sianko można kupić, ale podobno jest nieodpowiednie na ściółkę.
Ps. Masz rację po 6 miesiącach. Złapać to może i się da.... przy podaniu jedzenia... ale długo na rękach to one nie posiedzą... Zaczną szaleć i się wyrywać...
Tylko, że oprócz tego to ja za bogaty nie jestem by sterylizować dzikie koty....
Re: dzikie koty
Właśnie, też tak miałem.misiaczekm pisze:Tylko, że oprócz tego to ja za bogaty nie jestem by sterylizować dzikie koty....
Koty nie moje, ale u mnie wszystko cuchnęło kotami. Każdy narożnik domu, każdy krzew. Nawet towar w magazynie.
Jak najdalej od dokarmiania, za rok 2x więcej by ich było, albo 3x więcej.
Re: dzikie koty
Są fundacje które to robią za freemisiaczekm pisze:Tylko, że oprócz tego to ja za bogaty nie jestem by sterylizować dzikie koty....



Faktem jest też, że dwie kocice zostały w fundacji ponieważ im się strasznie podobały

Re: dzikie koty
MisiaczkuM !
Pomysł ze starą szafką plus uwagi pozostałych forumowiczów pozwolą w finale stworzyć idealny domek dla kociąt.Bardzo dziękuję za świetny instruktaż.
Może on być zrealizowany gdzieś w sąsiedztwie stałego lokum.U mnie w działkowym domeczku są minusowe temperatury już teraz.Nie mogę wstawić kociego domku do środka.Bywam tam zimą raz w tygodniu.Wspomagam kocie stadko przychodzące z zewnątrz.
Sąsiad zostawia w komóreczce maleńką żarówkę i głównie tam koty mieszkają.
A odnośnie sterylizacji to rzeczywiście coraz częściej gminy mają środki na sterylizację i dokarmianie dzikich kotów.
Jednakże pojawiają się tu pewne problemy.
Pomagałam koleżance w akcji : sterylizacja dzikiej kotki , która okociła się u niej w komórce .Złapanie kotki było niezmiernie trudne.Zostałyśmy mocno podrapane i weterynarz musiał się najpierw zająć dezynfekcją naszych urazów a potem kotem.
Byłyśmy pierwszymi podrapanymi wśród licznych klientów przychodni.Pozwala mi to podejrzewać , że ludzie sterylizują w ten sposób swoje udomowione koty dające się bez ekscesów doprowadzić do lekarza.Spróbujcie złapać dzikiego kota ! Doradzam najlepiej zbroję rycerską i to koniecznie z osłoną na twarz.Zresztą procedura doprowadzenia do zabiegu jest następująca ; podanie do urzędu po nim kontrola urzędników i oglądanie kotów , wydanie zgody , umówienie się z weterynarzem ,i najtrudniejsze złapanie i dowiezienie kotki.
Te dwa problemy to właśnie ta kontrola .Bezdomne liczne koty mieszkają na działce w innej gminie niż mieszkam na stałe to po pierwsze a po drugie gdyby nawet doszło do urzędniczej kontroli to może to wyglądać , że się w ogóle nie pokażą jak przyjadą urzędnicy i po trzecie , w sumie, jak je złapać gdyby pojawiła się realna wizja zabiegu?
Na przykład tak hipotetyczna sytuacja : zgoda jest , weterynarz umówiony , jadę kilkanaście kilometrów, koty się nie pojawiają bo właśnie gdzieś indziej podjadły sobie albo nie jestem ich w stanie złapać co jest najbardziej prawdopodobne.
Nie takie to proste niestety.
Załączam zdjęcie najbardziej towarzyskiego kotka.

Pomysł ze starą szafką plus uwagi pozostałych forumowiczów pozwolą w finale stworzyć idealny domek dla kociąt.Bardzo dziękuję za świetny instruktaż.
Może on być zrealizowany gdzieś w sąsiedztwie stałego lokum.U mnie w działkowym domeczku są minusowe temperatury już teraz.Nie mogę wstawić kociego domku do środka.Bywam tam zimą raz w tygodniu.Wspomagam kocie stadko przychodzące z zewnątrz.
Sąsiad zostawia w komóreczce maleńką żarówkę i głównie tam koty mieszkają.
A odnośnie sterylizacji to rzeczywiście coraz częściej gminy mają środki na sterylizację i dokarmianie dzikich kotów.
Jednakże pojawiają się tu pewne problemy.
Pomagałam koleżance w akcji : sterylizacja dzikiej kotki , która okociła się u niej w komórce .Złapanie kotki było niezmiernie trudne.Zostałyśmy mocno podrapane i weterynarz musiał się najpierw zająć dezynfekcją naszych urazów a potem kotem.
Byłyśmy pierwszymi podrapanymi wśród licznych klientów przychodni.Pozwala mi to podejrzewać , że ludzie sterylizują w ten sposób swoje udomowione koty dające się bez ekscesów doprowadzić do lekarza.Spróbujcie złapać dzikiego kota ! Doradzam najlepiej zbroję rycerską i to koniecznie z osłoną na twarz.Zresztą procedura doprowadzenia do zabiegu jest następująca ; podanie do urzędu po nim kontrola urzędników i oglądanie kotów , wydanie zgody , umówienie się z weterynarzem ,i najtrudniejsze złapanie i dowiezienie kotki.
Te dwa problemy to właśnie ta kontrola .Bezdomne liczne koty mieszkają na działce w innej gminie niż mieszkam na stałe to po pierwsze a po drugie gdyby nawet doszło do urzędniczej kontroli to może to wyglądać , że się w ogóle nie pokażą jak przyjadą urzędnicy i po trzecie , w sumie, jak je złapać gdyby pojawiła się realna wizja zabiegu?
Na przykład tak hipotetyczna sytuacja : zgoda jest , weterynarz umówiony , jadę kilkanaście kilometrów, koty się nie pojawiają bo właśnie gdzieś indziej podjadły sobie albo nie jestem ich w stanie złapać co jest najbardziej prawdopodobne.
Nie takie to proste niestety.
Załączam zdjęcie najbardziej towarzyskiego kotka.

- kris11
- 200p
- Posty: 310
- Od: 28 lut 2012, o 20:17
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ok/Warszawy
Re: dzikie koty
Z dzikuskami jest problem w złapaniu to fakt, ale zauważcie o ileż będzie wasz sen spokojniejszy bez nowonarodzonych dwa razy w roku maluchów ( te gdy dorosną też mnożyć się będą), obsikanej działki, czy ew. koci katar u maluchów.......
Nie wiem czy tu można podawać linki do innych for, ale jest coś takiego jak Forum Miau, tam możesz założyć wątek i opisać sytuacje, a forumowicze zaprawieni w bojach kocich wyłożą kawę na ławę. Może znajdziesz przez to forum Fundacje blisko ciebie? czy ew. wolontariuszy? namiary na weterynarza ? te dziewczyny i chłopaki są zaprawieni w boju i łapaniu
u mnie w gminie: łapiesz kotka - można u weta, czy w Urzędzie Miasta pożyczyć specjalną klatkę łapkę, niesiesz go do weterynarza który ma umowę z gminą, zostawiasz kota na zabieg i odbierasz umówionym terminie
oczywiście wet bierze twoje dane i wpisuje w formularz, bo się z tego rozlicza przed UM.
Pietruncia- weterynarz też człowiek, i jeśli zgłosisz mu kastrację dzikuska czy osobiście czy telefonicznie, to nie będzie cię oczekiwał o 12 w czwartek, on wie , że to różnie może być..... u nas kociaki czekają w klateczkach u weta na zapleczu i przed i po sterylizacji.
A w Warszawie jest to: http://koteria.org.pl/
Nie wiem czy tu można podawać linki do innych for, ale jest coś takiego jak Forum Miau, tam możesz założyć wątek i opisać sytuacje, a forumowicze zaprawieni w bojach kocich wyłożą kawę na ławę. Może znajdziesz przez to forum Fundacje blisko ciebie? czy ew. wolontariuszy? namiary na weterynarza ? te dziewczyny i chłopaki są zaprawieni w boju i łapaniu

u mnie w gminie: łapiesz kotka - można u weta, czy w Urzędzie Miasta pożyczyć specjalną klatkę łapkę, niesiesz go do weterynarza który ma umowę z gminą, zostawiasz kota na zabieg i odbierasz umówionym terminie

Pietruncia- weterynarz też człowiek, i jeśli zgłosisz mu kastrację dzikuska czy osobiście czy telefonicznie, to nie będzie cię oczekiwał o 12 w czwartek, on wie , że to różnie może być..... u nas kociaki czekają w klateczkach u weta na zapleczu i przed i po sterylizacji.
A w Warszawie jest to: http://koteria.org.pl/
Pozdrawiam- Marzena
Re: dzikie koty
Dzięki.Już szukam informacji we wskazanych miejscach.
Re: dzikie koty

.... to wylać walerianę gdzieś w pobliżu, np. blisko niesympatycznego sąsiada.

- misiaczekm
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2372
- Od: 31 paź 2009, o 19:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: olsztyńskie/Barty
Re: dzikie koty
pietruncia pisze:MisiaczkuM !
Pomysł ze starą szafką plus uwagi pozostałych forumowiczów pozwolą w finale stworzyć idealny domek dla kociąt.Bardzo dziękuję za świetny instruktaż.
Może on być zrealizowany gdzieś w sąsiedztwie stałego lokum.U mnie w działkowym domeczku są minusowe temperatury już teraz.Nie mogę wstawić kociego domku do środka.Bywam tam zimą raz w tygodniu.Wspomagam kocie stadko przychodzące z zewnątrz.
Sąsiad zostawia w komóreczce maleńką żarówkę i głównie tam koty mieszkają.

Styropian przykleiłem za pomocą sylikonu, owinąłem folią strecz (czy jak to się pisze). Włożyłem rękę do budy jak kociaki były w środku,... Cieplutko było już w przedsionku!! U nas ok - 7 C w ostatnim tygodniu + wiatr - odczuwalna ok. -10 C.
Re: dzikie koty
Kiedyś zdarzało się że dzikie kocury zabijały ptaki, które zimą dokarmiamy.
Teraz jest pies, więc koty omijają posesję z daleka. A ptaszki bawią się
z psem w chowanego. Nie boją się małego, czarnego i szczekającego cudaka.

Teraz jest pies, więc koty omijają posesję z daleka. A ptaszki bawią się
z psem w chowanego. Nie boją się małego, czarnego i szczekającego cudaka.

-
- 100p
- Posty: 198
- Od: 30 sie 2012, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Brandenburgia
Re: dzikie koty
Te niezwykle interesujäce dzialania tutaj opisane nie majä moim zdaniem najmniejszego sensu.
Tytul wätku to "dzikie koty". Sä koty w domach i sä dzikie. Dzikie z wyboru, nie chcä byc lapane i zamykane, czego dowodem jest opis pietrunci.
Faktem jest ze najslabsze zdechnä, ale to dla gatunku dobrze, bo nie przekazä swoich slabych genöw dalej. Tak dzialala przez tysiäclecia selekcja naturalna i nie ma innej mozliwosci utrzymania gatunku w dobrej kondycji.
Nie ma co wskakiwac w to towarzystwo ze swojä niezaspokojonä wsröd bliskich potrzebä dobroci, bo tylko gatunkowi zaszkodzimy.
Koty pojawiajä sie na dzialkach dlatego ze w ziemmi sä cebulki, w altankach sä czasem warzywa a te produkty przyciägajä gryzonie. Zostawiamy sloneczniki i owoce na krzewach dla ptaköw a zaröwno gryzonie, jak i ptaki to pokarm dla dzikich kotöw.
Jak zaczniemy dokarmiac dzikusy, dbac o slabeuszy, to opröcz niewätpliwej szkody jakä wyrzädzimy gatunkowi, pozwolimy na niekontrolowany rozwöj nornic i myszy. Ale jeśli mamy udzialy w fabryce granulatu na gryzonie, to takie dzialania majä w krötkim czasie naszego zycia oczywiscie sens ekonomiczny
. Albo czesc produkcji zuzyjemy u siebie, albo stworzymy nornicowy matecznik gwarantujäcy zbyt na lata
Dlatego jestem przeciwny wkraczaniu w nature ze swoimi "dobrymi checiami", bo to wiecej szkody niz pozytku.
Dzikie koty dawaly sobie rade przez dziesiätki tysiecy lat bez nas i pomysl ze w ciägu najblizszych dwudziestu bez naszej pomocy wyginä uwazam za naciägany.
Wyginä najslabsze osobniki, tak jak zawsze. Tylko po to zeby swoich slabych genöw nie przekazac dalej i nie oslabiac gatunku.
Takie sä prawa natury i nie nam je zmieniac.
Podobne zdanie mam na temat lapania , kastrowania i wypuszczania. Co bedzie jeśli przypadkiem zlapiemy i wykastrujemy najlepszego samca alfa?
Bezjajcy wladca bedzie z zalem patrzyl jak slabsze kurduple harcujä z jego kotkami i potem ich slabe dzieci nie sä w stanie zlapac sikorki i zdychajä z glodu?
Nawet dbajäc o gatunki zagrozone, wszystko jedno czy w Europie, czy w Australii, czy gdziekolwiek, odstrzeliwuje sie najslabsze osobniki i stara sie stworzyc gatunkowi jak najlepsze siedliska. Natomiast dzikie koty zawsze bedä pojawiac sie kolo ludzi, to bardzo dobre dla nich siedlisko. Bo gdzie my tam odpadki, gdzie odpadki- tam gryzonie. Najsmaczniejsze papu dla kiciusia.
Tytul wätku to "dzikie koty". Sä koty w domach i sä dzikie. Dzikie z wyboru, nie chcä byc lapane i zamykane, czego dowodem jest opis pietrunci.
Faktem jest ze najslabsze zdechnä, ale to dla gatunku dobrze, bo nie przekazä swoich slabych genöw dalej. Tak dzialala przez tysiäclecia selekcja naturalna i nie ma innej mozliwosci utrzymania gatunku w dobrej kondycji.
Nie ma co wskakiwac w to towarzystwo ze swojä niezaspokojonä wsröd bliskich potrzebä dobroci, bo tylko gatunkowi zaszkodzimy.
Koty pojawiajä sie na dzialkach dlatego ze w ziemmi sä cebulki, w altankach sä czasem warzywa a te produkty przyciägajä gryzonie. Zostawiamy sloneczniki i owoce na krzewach dla ptaköw a zaröwno gryzonie, jak i ptaki to pokarm dla dzikich kotöw.
Jak zaczniemy dokarmiac dzikusy, dbac o slabeuszy, to opröcz niewätpliwej szkody jakä wyrzädzimy gatunkowi, pozwolimy na niekontrolowany rozwöj nornic i myszy. Ale jeśli mamy udzialy w fabryce granulatu na gryzonie, to takie dzialania majä w krötkim czasie naszego zycia oczywiscie sens ekonomiczny


Dlatego jestem przeciwny wkraczaniu w nature ze swoimi "dobrymi checiami", bo to wiecej szkody niz pozytku.
Dzikie koty dawaly sobie rade przez dziesiätki tysiecy lat bez nas i pomysl ze w ciägu najblizszych dwudziestu bez naszej pomocy wyginä uwazam za naciägany.
Wyginä najslabsze osobniki, tak jak zawsze. Tylko po to zeby swoich slabych genöw nie przekazac dalej i nie oslabiac gatunku.
Takie sä prawa natury i nie nam je zmieniac.
Podobne zdanie mam na temat lapania , kastrowania i wypuszczania. Co bedzie jeśli przypadkiem zlapiemy i wykastrujemy najlepszego samca alfa?
Bezjajcy wladca bedzie z zalem patrzyl jak slabsze kurduple harcujä z jego kotkami i potem ich slabe dzieci nie sä w stanie zlapac sikorki i zdychajä z glodu?
Nawet dbajäc o gatunki zagrozone, wszystko jedno czy w Europie, czy w Australii, czy gdziekolwiek, odstrzeliwuje sie najslabsze osobniki i stara sie stworzyc gatunkowi jak najlepsze siedliska. Natomiast dzikie koty zawsze bedä pojawiac sie kolo ludzi, to bardzo dobre dla nich siedlisko. Bo gdzie my tam odpadki, gdzie odpadki- tam gryzonie. Najsmaczniejsze papu dla kiciusia.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 15&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;