Nie wiem czy ja tak publicznie mogę przyznać się do perfidnego i zamierzonego oszukania i naciągnięcia bezdomki na kasę. Ale co tam. Paragon zachowam, oprawię i na ścianie machnę.
Polazłam tam sobie dziś w celu popełnienia zakupów. Na regaliku z kwiatkami obok difenbachii i fittonii...stały sobie 2 pachiry.
Cena pod nimi 3,99...ale na cenówce napisano nazwy dwóch pierwszych wymienionych roślinek i cissusa ( którego tam nie było)
Biorę pachirę do łapki i lecę do kasy, bo ani nazwy na niej nie ma, ani ceny (czysta doniczka). No i grzecznie się pytam. Ile? Pani w kasie troszkę zdegustowana ( bo jej głowę zawracam a klientów nie ma) odpowiada "nie wiem", a że młoda była coś w wieku mojego syna i mnie już trafiło za próbę zbycia mnie to jej grzecznie odpowiadam "to się dowiedz".
Pani dzwoni tajnym dzwonkiem po kierowniczkę. Kierowniczka też nie wie. Obie podchodzimy do regalika. Skoro stoi razem z difcią i fitonką to pewnikiem jest to cissus. Bardzo dumna z odkrycia tajnej prawdy przez siebie kierowniczka odchodzi. To ja pachirę pod pachę i do kasy z cenówką bo z czegoś kody trzeba sczytać (kasjerka wie, bo regalik z kwiatkami jest pod jej nosem)
Przejeżdża kodem kreskowym po skanerze, a tu jej wybija cenę......(tu będziecie zgadywać). Po raz kolejny dzwoni po kierowniczkę.
Chwilę to trwa. Pani stojąca w kolejce za mną rzuca się desperacko na drugą roślinkę ( bo niedługo mikołajki). Kierowniczka już nieco zniechęcona stwierdza, że to już ostatnie roślinki i w takiej cenie są....z czego wniosek, że i difki i fitonki też taką cenę mają.
Po zapłaceniu za mojego "cissusa" wyłażę z bezdomki i rżę

. Nie ważne, że nie zrobiłam zakupów
To za ile?