Niech sobie maleństwo żyje, pomyślałam.
Ale bardzo szybko z 1 małej myszki zrobiło się niezłe stadko, które potrafiło wyżreć mi pół chleba w chlebaku.
Na dodatek w nocy tak hałasowały że mnie budziły

Wypowiedziałam im wojnę

Za drugim podejściem kupiłam w końcu skuteczne i porządne pułapki na myszy.
Duuuużo.
Na ser się nie łapały, tylko na chlebek.
A potem tylko prosiłam zięcia by zajrzał i wyrzucił.
Myszy więcej nie zobaczyłam.
Trwało to może 2-3 miesiące ale walkę wygrałam.