Dorotko, ścieżek to ja mam dużo, bo lubię chodzić po ogrodzie suchą nogą


Sweety, a czy możesz mi zdradzić, jakie masz trzy inne kloniki? I jak długo? Bardzo mnie ostatnio ciekawi ta grupa roślin.
Robaczku, nie uwierzysz, ale te wszystki moje orliki, pełne i pojedyncze, biorą się właściwie nie wiadomo skąd. Wszystkie pochodzą od dwóch zwykłych niebieskich sadzonek, kupuonych gzieś tam parę lat temu. Aż sama się dziwię, jak patrzę na ten spontaniczny wysyp różnych form i barw. Co roku mnie na nowo zadziwiają, bo są absolutnie nieprzewidywalne.
Margo, przypominasz mi o liliowcach. Owszem, mam je w zanadrzu. Na razie jednak, że się tak wyrażę, obrabiam maj, a liliowce wiadomo, są dopiero w lipcu. Nie mogę się od razu wyprztykać z mojego archiwum, bo nie dotrwam ze zdjęciami do wiosny,

Kropelko, ten bordoliściasty to piękna odmiana, ja też sobie wiosną takiego sprawiłam i mam nadzieję, że przeżyje. Jeżeli przesadziłaś swój o dobrej porzę, to powinien spokojnie się przyjąć. Czy był młody, czy miał już swoje lata?
Aprilku, a mnie się wydaje, że będzie orlikom u ciebie odpowiadało, bo przecież u nas w ogrodach podobnie. Zresztą, czym moja kochana ryzykujesz? Mogę ci dać wiosną siewki i sobie poeksperymentuj. Najwyżej sie straci. Co do kloników, to różnie bywa, nie jestem znawcą. U mnie jest ich kilka. Które przetrwają? To wielka niewiadoma.