Witam czwartkowo, dziś wigilia Andrzejek. Czy zapas wosku do topienia i przelewania przez klucz naszykowany? A buty czekają?
Marysiu, powoli zbieram się do kupy, choć chorobowe rozleniwienie ciężko przegonić
Dorotko, u mnie z oczami właśnie tak było. Najpierw jedno i mimo zakraplania obu drugie też zachorowało. Najśmieszniejsze jest, że w nocy się całkiem zaklejają. Nie powinno to przeszkadzać, bo przecież człowiek śpi i oczy zamknięte, a jednak. Budzę się i skubię.
Przemku, dzięki
Lidziu, tak właśnie zrobię jak mówisz. Za porządki zabiorę się od soboty. Dziś synek do przedszkola mimo, ze miał do dziadków jechać, cóż dziadek nawalił i trunek ważniejszy od wnuka się okazał. Smutne to, ale prawdziwe. Jutro do swojej byłej niani pojedzie, bo do końca tygodnia miał nie chodzic do przedszkola i niania już umówiona, łącznie z zamianą zmian "wuja", bo jak się dowiedział, że Patryk będzie, to on też chciał byc w domu.
Ilonko, no z tymi kurzami to niestety nie uniknę tego. Palę w kominku i kurz się robi niestety. Czasem takie koty się ganiają, że prawdziwe mogłyby sie wystraszyć. Powinnam codziennie na mopie latać żeby tego uniknąc, a nie raz na tydzień
Elu, Twoje porównanie " choroba to nie wesele" podoba mi sie i muszę zapamiętać. Jednak święta idą i trzeba powoli sprzątać, zeby potem wszystkiego na hura nie robić. Nawet trochę przejrzałam szafki w kuchni. No i znalazłam co nieco o czym zapomniałam oczywiście.
Jurko, już się poprawiam i wracam na forum. Muszę do Ciebie zajrzeć, bo daaawno nie byłam u Ciebie