Grzeb kobietko, grzeb. Ja przesadzam tylko wtedy gdy mu już korzonki wyłażą bokami i górą. I to w taką doniczkę gdzie swobodnie mogę go wsunąć. Ziemia tylko na dno (najpierw drenaż)...czyli jednym słowem doniczka głębsza niż szersza.
I muszę przyznać, że po ostatnim przesadzeniu (myślałam, że go odchoruje) rozszalał się na dobre. Mojego M. to myślałam, że w pół przegryzę jak mi zasugerował, żeby go chlasnąć od góry
Ja swojemu nic nie mówiłam o chorobie jakiegoś kwiatka bo zapewne powie to samo co Twój albo powie "po ci te wszystkie krzaczory?Wywal (tu cenzura-zazwyczaj bardziej dosadnie się wypowiada ) je wszystkie na śmietnik" bardzo się "unosi" jak coś wspomnę o badylkach
No nie, ja przyznać muszę, że mój M. bardzo mi sekunduje. Jak mam problem z roślinką, to szukamy na dwa kompy rozwiązania problemu.
Może po to bym zamilkła? Bo ja wtedy tylko o tym gadam, bluzgam, mruczę pod nosem....ogólnie jestem wściekła
Mam problem z sedum, gubi mi "listki" i ni diabła nie wiem czemu. Już mam tyle nasadzonych maluchów, bo rozmnażać toto łatwo, że jak mi się wszystkie przyjmą to będzie busz...
I nadal szukam wiadomości na temat moich egzotyków ( ale to już na stronach zagranicznych)........srebrne drzewko, drzewko herbaciane, pyłkowa wróżka. Jestem załamana poziomem informacji na stronach polskiego netu.
byłąm przed chwilką w biedrze - chłopom zachciało się nalesników - no i brak prącu uratował mnie przed mojego M - chciałąm następnego grudniczka kupić - nie widziałam tego wczoraj - mają dwa stoiska z chwaścikami