Kasiu podsunęłaś mi świetną myśl To idealny pomysł! Będzie musiała okwiecać swą teściową
Dzień dobry. Arleta. Moje zielone łobuzy. "Tylko kwiaty dzielą się swoim zapachem ze wszystkimi. . . i z dobrymi, i ze złymi. Ludzie nie. . . mogliby się rozchorować..." Stefan Pacek
Ciekawy ten wynalazek zwany internetem. Można dzieci pooglądać, a niekoniecznie mieć. Gdyby tak było je jeszcze można wepchnąć w wejście usb to już bym była całkiem szczęśliwa.(dzieci znaczy)
A co do wnuków. Mojemu prawie magistrowi to się śnią już dzieci. Ma mi przesyłać zdjęcia...i to już.
No to ja Wam opowiem...(znowu wyjdę na zgagę, ale co tam)
W piątek się dowiedziałam, że moja przyszła, niedoszła synowa ma zamiar przyjechać ( nomen omen mieszka w Gdańsku)....a już kiedyś mi obiecała przywieźć roślinki. Mówię synowi, żeby jej przypomniał....a on po wysłanym smsie stwierdza " jest zmęczona i nie da rady...." No to ja do niego dzwoń i powiedz, że jutro dostanie tylko chleb z wodą na obiad i albo zrobi sobie kanapki albo przywiezie roślinki. Zadziałało.
Dzień dobry. Arleta. Moje zielone łobuzy. "Tylko kwiaty dzielą się swoim zapachem ze wszystkimi. . . i z dobrymi, i ze złymi. Ludzie nie. . . mogliby się rozchorować..." Stefan Pacek
Mężczyźni ogólnie mają coś takiego w sobie, że ciężko z nimi wytrzymać
Dzień dobry. Arleta. Moje zielone łobuzy. "Tylko kwiaty dzielą się swoim zapachem ze wszystkimi. . . i z dobrymi, i ze złymi. Ludzie nie. . . mogliby się rozchorować..." Stefan Pacek
A co do mojego dziecięcia, no cóż....skoro rozpracowało go już 6 dziewczyn, rozpracują i kolejne
W tym miejscu wykażę się pewną lojalnością i nie będę robiła mu antyreklamy na forum ogólnopolskim. Może jeszcze trafi mu się "dziewczyna z jajami"
Dzień dobry. Arleta. Moje zielone łobuzy. "Tylko kwiaty dzielą się swoim zapachem ze wszystkimi. . . i z dobrymi, i ze złymi. Ludzie nie. . . mogliby się rozchorować..." Stefan Pacek
To powinien iść do sklepu z zabawkami i poprosić o lalkę barbie
Kasiu coś w tym jest. Ponoć pierwsza żona jest odzwierciedleniem mamy, druga samego siebie. Ale ja ni diabła nie jestem podobna do jego panien. One takie słodkie są......a jak już słyszę "kochanie mam zjeść brokuły czy kalafior" to mi się nóż w kieszeni otwiera.
Nawet nie wiesz Kasieńka kiedy to się zmieni. A potem siedzisz na fotelu i się zastanawiasz : skoro liczenie do setki nie pomogło, to czy dać synowi i jego dziewczynie jeszcze jedną szansę, czy już wytargać ich za kudły