Aniu uwielbiam swoje koty. Ktoś mi kiedyś powiedział, że powinnam kupić sobie jakiegoś rasowego skoro tak lubię koty.

Owszem, niektóre mi się podobają, szczególnie rosyjski niebieski.

albo rudzielce (miałam takiego, ale jako maniak samochodowy odjechał w siną dal).
Do mnie lgną podrzutki i wszelkie inne bidule. Niczego to zmienia. Są cudowne i bardzo mądre. Jacuś i Wacuś zostali nam podrzuceni jako zupełne oseski. Wykarmiliśmy je smoczkiem i chyba jesteśmy dla nich rodzicami.
Mimo, że bracia, to mają skrajnie różne charaktery i upodobania i czasami baaaardzo dziwne pomysły.
Przemku - ale tylko podobnego, moje są jedyne w swoim rodzaju (oczywiście koty)
Ewuniu - obie to bukietówki i w zasadzie okrywać ich nie trzeba. Ja w pierwszym roku po posadzeniu okryłam korą i liśćmi tylko podstawę (korzenie). Twoje są chyba jeszcze bardzo młode, sypnij im trochę liści. Na wiosnę i tak będziesz je krótko przycinać, żeby się ładnie rozkrzewiły. Dobrze pamiętałaś, że to coś z ogniem, czyli magiczne płomienie.
