Igo, kwaśnoluby rzeczywiście mają u mnie dobrze. Jeden mam tylko minus, że trochę sucho jest pod tymi moimi kochanymi drzewami. Będę musiała podlać Rh przed zimą.
Mario, ja w zasadzie już okopczykowałam różyczki lekkimi wzgórkami, teraz tylko zbiorę za twoją radą listki, które pozostały na pędach i pod kórymi mogą się kryć szkodniki. Oczy ich nie widzą, ale one tam przecież są... i czekają. Bardzo mi pomogłaś w tym względzie

Miłeczko, tak TEN rododendron będzie miał kwiaty. On jest biały z różowymi zakończeniami płatków. Natomaist mam inny, który rośnie u mnie kilka lat, nigdy nie kwitł, choć krzaczysko jest wielkie. I niestety teraz też nie ma na nim żadnych zapowiedzi kwiatów. Co roku daję mu jeszcze jedną szansę, a on nic. Nie wiem kto kogo przetrzyma. A jak ty Miłko, "ożywilaś" swoje RH?
JLG, wiem Asiu, że byłoby trudno wytrzymać bez tych codziennych pogaduszek. DLatego trwam jeszcze na posterunku, choć widzę, że znikają na pewien czas kolejne osoby z FO.
Koniczynko, będę więc wstawiać fotki, aż mi się archiwum wyczerpie

Izo, wiem, że z tą warstwą liści trzeba się wiosną śpieszyć. Usuwam, jak tylko zaczyna przyświecać słoneczko. Ja mam o tyle łatwiej, że liście dębowe nie gniją tak szybko. Nie w tym problem. Gorsze, że po prostu zasłaniają wiosną światło i tamują przewiew, w związku z czym rośliny się zaparzają. Jestem na miejscu i pilnuję sprawy. Ty pracujesz, a więc trudniej ci tego upilnować. Wyobrażam sobie, jak czasem musisz się tym denerwować.
Izunia, ja Rh niczym nie owijam. Robiłam to kiedyś, ale chyba niepotrzebnie. Akurat tej zimy niczym nie były owinięte i przetrwały bez problemu. Dziękuję za przypomnienie o ich porządnym podlaniu. Zrobię to jutro. Także tobie życzę ci owocnej soboty, oby tylko nie padało.
Skoro mówimy o kwaśnych rabatach, przypomnę, jak kwitły tej wiosny moje nowo zakupione azalie wielkokwiatowe. Przyznajcie, że są bardzo energetyczne w swoich ognistych barwach.





