
Agnieszko, Wandziu, ja również walczyłam z wełnowcami, ale te w końcu się poddały. Zwyciężyła chyba siła miłości do orchidei ;-)) Próbuj Wandziu raz jeszcze wyczyścić wiosną co się tylko uda... Tu trzeba wytrwałości, ale wierzę że sobie poradzisz, chociaż przy 60 sztukach to nie małe wyzwanie... Ja mam tylko 30

Wracając do róż, to nam wszystkim życzę łagodnej zimy i zero strat!
Beatko, ja też żałuję, że Cię wczoraj z nami nie było... następnym razem, ok?


Małgosiu, spotkanie było kameralne i fotek nie robiłyśmy

Kasiu, różę Emilia Maria zakupiłam u Starkla (razem z Uetersener Klosterrose, która nie przeżyła zimy). Z tego, co czytałam, to ta nazwa jest nazwą handlową, a jej właściwą, używaną na wystawach, jest La Rose de Molinard. Róża ta przepięknie pachnie, ma duże kwiaty w mocnym różowym kolorze, powtarza kwitnienie, wzrost ok 1,2-1,4m i jest wigorna... nie zauważyłam żadnych oznak choroby. Moim zdaniem warta zainteresowania...
Nie miałaś do tej pory żadnej z róż, które pokazałam na ostatnich zdjęciach? To aż niemożliwe

Lesiu, bardzo się cieszę, że w końcu się poznałyśmy... rozmowa z Tobą - ciepłą, sympatyczną dziewczyną - to prawdziwa przyjemność... Dziękuję! W pracy sobie poradzę, a w miłości... ta jest najważniejsza

Moniko, Ula, Jagódko, Constancjo - na uroki różane jesteśmy odporni do czasu... One na pewno wymagają zachodu, troski, wyjątkowego traktowania... ale odpłacają się za to wszystko najpiękniej jak potrafią... Na piaskach nie będą się czuły zbyt dobrze, a i zaprawianie dołków dobrą glebą nie zawsze skutkuje na długo - Wandzia opowiadała, jak dobra ziemia znika... pochłaniają ją róże, właśnie rosnące na gorszych glebach... Ale warto próbować!