Witam w niedzielne popołudnie
Dzień był dzisiaj wyjątkowo piękny... słońce od rana, przyjemne 14 stopni i bezwietrznie... cały dzień, z przerwą na obiad, spędziliśmy na ogrodzie... Muszę Wam powiedzieć, że weekend z grabiami potrafi wyprostować myśli i wygonić stres... Sprzątnęliśmy wszystkie (prawie) liście z trawnika, wywiezione 20 taczek... ogród przejrzał na oczy

Jeśli pogoda pozwoli, zrobi się jeszcze ostatnie koszenie żeby wyczyścić co do jednego listeczka...
Kaskada ukończona, we wtorek puścimy wodę. Usypaliśmy z tyłu łagodną skarpę, na której wiosną dosadzę paprocie, kosodrzewiny i trawy. Na jednej z półek kaskady ustawię donicę z jakąś płożącą, zwisającą rośliną. Chcę położyć jakieś konary... mam nadzieję, że to będzie miało sens.
Co do perturbacji w pracy, porozmawialiśmy na ten temat z PanemM, przespałam się z problemem, odnalazłam - także dzięki Waszym wspierającym wpisom - właściwą drogę do poradzenia sobie z nim. To się jakoś uda logistycznie ogarnąć. Nie zarzekam się już jednak, że nie szukam pracy - przeciwnie! Bardzo Wam dziękuję za każdą dobrą myśl i serdeczne słowo
Kasiu, super, że miło spędziłaś weekend; fajnie, że udało się znaleźć chwilę na skorzystanie z pięknej pogody i uchwycenie kilku chwil w ogrodzie. U mnie jest już bardzo jesiennie, ale w słońcu nawet gołe gałązki wyglądają ładnie, zwłaszcza na tle iglaków. Pozdrawiam z kieliszkiem zwyczajnej, choć pysznej Frontery, która nijak nie przystaje do Twojego luksusowego trunku
Julek, dzisiaj było po prostu wspaniale... pracowałam w moim błękitnym bezrękawniku i byłam zgrzana jak w lecie. A co do wylizania chałupki, to wróciła do PL moja niezastąpiona pomoc - będę miała nieco lżej znowu

Między innymi dlatego spoglądam z większą odwagą w przyszłość.
Majutku, zgadłaś - cały dzień spędziliśmy w ogrodzie i tylko zmrok nas wygonił

Czuję, że mam energię na cały tydzień, a bzdurami nie będę się już przejmować.
Doris, cieszę się, że mnie dogoniłaś

Jak spędziłaś dzień? Było przepięknie...
Małgosiu, masz absolutną rację... nie jestem sama z problemem, M. zadeklarował pomoc w każdym momencie, więc już się nie przejmuję, że z czymś sobie nie poradzę. Dziecko będzie ogarnięte, jedzenie trzeba przygotować rano, albo dzień wcześniej, tak samo zakupy. Będzie dobrze. Dzięki!
Kasiu, sama widzisz że w najlepszym miejscu pracy może się nagle popsuć. Dobrze, że sama sobie jesteś szefem, ale są też tego plusy i minusy, jak chociażby stagnacja związana z końcem roku, oszczędnościami i zaciskaniem pasa przez firmy... Życzę, by i Tobie się układało

Ogród i praca w nim, do czego okazję miałam dzisiaj, potrafi odgonić wszelkie smutki... Drzewko, o które pyta
Gosia, to wiąz
Jacqueline Hillier.
Gosiu, drzewko to - jak już pisałam - wiąz
Jacqueline Hillier. Nie rozpoznajesz go ze zdjęcia? Jest podobny do
Soczewkowego, tyle że mniejszy, mniej rozłożysty. Dzięki za kciuki, kochana!
Wandziu, jeśli uda mi się jutro dotrzeć na Starówkę, to pogadamy...
Tereniu, myślę, że tego rodzaju problemy w pracy dopadają w końcu każdego... ja do tej pory miałam wiele szczęścia, zawsze dobrych, ludzkich szefów... dlatego ta zmiana jest bolesna, zwłaszcza że raportuję bezpośrednio... a to człowiek jak widać bezwzględny, chcący się wykazać na własnym poletku, nie ważne że po trupach. Bardzo chciałabym robić coś samodzielnie, ale poza tłumaczeniami, mogłabym chyba tylko zajmować się ogrodami. Nie chcę kolejnych stresów... Dziękuję że napisałaś i pozdrowienia dla Ciebie i córki
Nutko, oczywiście, że dam radę; nie mam wyjścia. W ten czy inny sposób trzeba sobie z sytuacją poradzić. Może do tej pory miałam luksus, mogąc wychodzić o normalnej porze? Zrelaksowałam się przez weekend bardzo, a Ty?
Ewcia, wreszcie miałyśmy upragniony słoneczny weekend... D. mówił, że cały tydzień ma być ładny... może nastawię kociołek nad ogniskiem?
Asiu, pracujesz w każdą sobotę? Jak to u Ciebie wygląda?
Julek, pisałam już wyżej, że tak czy inaczej dam sobie radę. Postaram się nie podchodzić do tematu emocjonalnie i robić swoje.
Asiu, przykro mi, że i Ty miałaś do czynienia z szefem psychopatą. U mnie do tej pory nikt taki nie miał racji bytu, bo bardzo szanowało się pracownika jako człowieka... Teraz przyszło nowe, zdecydowanie gorsze. Cóż, wydaje mi się, że niedługo odbije się to czkawką co poniektórym.
W ogrodzie
bida z nyndzom:

listek do listka aż zbierze się kupka ;-)

przy tarasie już ogarnięte...

tu też... pojedyncze listki wciągniemy kosiarką
