Dzisiaj rano udało mi się na działce złapać i przewieźć do domu Kicię. Bałam się, że to będzie trudniejsze, ale kotka zachowywała się dość spokojnie jak na dzikiego kota. Córka mi pomogła i bez problemu udało się ją zapakować do wiklinowego kosza. Płakała tylko żałośnie, ale w domu zaraz rzuciła się na jedzenie, potem wskoczyła na parapet w kuchni i tam podrzemuje. Jak ją głaszczę, to mruczy, czyli jest zadowolona. Nestor na razie czai się w przedpokoju i do kuchni jeszcze nie wszedł. Muszę dać im trochę czasu, żeby się poznały.
Irenko to szczęściarą jesteś, na 9 lat będziesz miała zapewnioną działkę, nie to co my w ROD zawieszeni w próżni.
Pozdrów Terenię i powiedz jej, że Kicia jest już u mnie w domu. Mam nadzieję, że się przyzwyczai i nas polubi.
Ewuniu czy mówisz o tamaryszku, Marysia też mnie powiadomiła, że tamaryszek, który dostała ode mnie wypuścił nowe igiełki liści.
Jak nadejdą mrozy, to zrób mu kopczyk tak jak różom, a górę okryj gałązkami iglaków i jeszcze możesz opatulić włókniną. To powinno wystarczyć.
Marzenko szyszki wobec tego zostają na jodełce. Hibiskusy zostaw w gruncie, one przetrzymały ubiegłoroczną zimę w zadołowanych doniczkach. Obsyp je ziemią tak jak róże i ewentualnie okryj gałązkami świerkowymi, albo obsyp liśćmi.
Jurku ja też mam daleko do Marysi Maski i nie jestem zmotoryzowana, a jednak planuję ją odwiedzić.
Zastanów się dobrze, może czas zaplanować jakąś objazdówkę po zaprzyjaźnionych ogrodach.