
Bez wody, to dół z folią a nie oczko wodne...ale ja już cieszę się.
Edwardzie wiem, ze sprawiłam sobie niezły kłopot.
Oczko miało powstać za jakieś 15 lat, jak obrobię się z grubsza z ogrodem.
Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie

Liście z drzew będą moją zmorą.
Zwłaszcza, że mój M jest przeciwny oczku,
a wiec na pomoc z łapaniem liści w locie nie mam co liczyć.
Misiu wodę chcę wlewać po opadnięciu liści z wierzby i brzozy.
To klon palmowy.
Jadziu dziękuję za pochwały.
Ten klon palmowy zmienia kolory w różnych porach roku.
Parę dni temu płonął...dzisiaj już nie ma liści...opadły.
Ewuniu czytałam, że na początku tak będzie http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=27&t=32832
z wodą, do póki nie rozrosną się rośliny. Nie martw się i działaj. Damy radę.

Emko nie jestem znawcą tematu oczek.
Czytałam, że jak jest zwarta glina, to woda nie ucieka z oczka.
Przy bardzo suchym roku woda może wyparować, ale wtedy wyparuje i z folii.
Piszesz, ze oczko ma służyć za zbiornik retencyjny...
Zastanawia mnie jaką ma pełnić funkcję.
Myślę, że rozmyślania o oczku musisz zacząć od dokładnego sprecyzowania jaką ma spełniać funkcję.
Jeżeli ma zbierać wodę z terenu działki, to może dostać się do niego sporo chemii, nawozów itp,
............Czy ma zaopatrywać ogród w wodę np. do podlewania? Czy funkcję rekreacyjnej (kąpiele)?
Trochę mi tu nie pasuje zbieranie wody z terenu i kąpiele, podlewanie.
Emko, moje oczko pierwotnie miało być dużo mniejsze i zbierać wodę w czasie długotrwałych deszczy z terenu,
bo podchodzi mi bardzo woda. Jak poczytałam w internecie i tu http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=27&t=32832
to zdecydowałam, że ma to być oczko ozdobne i odcięłam go od terenu folią.
Pewno niewiele Ci pomogłam, ale wiem, że trzeba czytać, czytać i jeszcze raz czytać.
Zosiu Moi domownicy też nie są smakoszami dyni, ale czasami nie mówię im co robię, a czasami troszkę oszukuję.
Ostatnio zrobiłam kompot z dyni, ale dodałam trochę brzoskwiń ze słoika i nikt nie domyślił się, ze to z dyni.
A co do oczka...mogłoby powstać szybciej, ale mój M nie jest zachwycony moim pomysłem i zabrałam się
za niego sama ( niewielką pomocą sąsiadki). I wiem, że dam radę, bo ciężkiej pracy nie boję się.
Do zimy chyba nie powstanie

