Marzko, dzień dobry! Nie piszmy o zimie, lepiej się nią nie dołować. Liczę że to chwilowy kaprys pogody.
O lekarzu piszę poniżej, a tymczasem mam nadzieję, że będę Wam rzadziej marudzić.
Masz rację, że nie grabisz na raty - szkoda sił. Lepiej zrobić to raz, a dobrze.
Jeśli jutro okaże się, że robię u siebie małą rewolucję jeszcze teraz, to zadzwonię

Róże śmiało możesz sadzić... one teraz śpią i to najwłaściwszy moment. Z kopczykami się wstrzymaj do czasu ustabilizowania się minusowych temperatur. Szybkiego piątku!
Iwonko, nie przyjmuję wiadomości, że to już zima. Powiedzmy, że toleruję jakiś wybryk w postaci pierwszego przyprószenia świata, który natychmiast zniknie, ale zimy nie przywitam wcześniej niż w grudniu i basta.
Dzisiaj u nas bardzo ładne słońce, może uda mi się skosić. Dobrego dnia i całego weekendu!
Magdo, antydepresantów nie dostałam, tylko lek rozkurczający naczynia krwionośne oraz doraźny, przeciwbólowy, celowany. Zobaczymy jak ten zestaw zadziała.
Co do kaskady, to sama jestem ciekawa jak to wyjdzie... będę się starać, by jak najmniej przypominała nagrobek i dobrze wpisała się w otoczenie. Myślę, że tył nawiozę ziemią i bardziej je obsadzę.
Oczywiście podzielę się info z wizyty w K.
Madziu, projektów jest w sumie kilka:
- rabata na froncie, po usunięciu zbiornika na gaz (co właśnie dziś rano nastąpiło

) plus boczna, nawiązująca do tejże
-
rabata wstydu z tyłu, w rogu ogrodu - tam nas czeka poważna zmiana koncepcji
- szpaler hortensji (bo nie zrezygnowałam z tego pomysłu
PanieM!) wzdłuż południowej elewacji domu
- grupowanie kolorystyczne róż
- kaskada
Julek, tak, tak, wiem - sama obserwuję jak u nas wyglądają te napady bólu i praktycznie mamy lustrzane odbicie pojawiania się dolegliwości. Prawdę mówiąc dziwię się, że lekarze przy tak ewidentnych objawach, szukali czegoś innego.
Ja sobie niczego nie wiążę, ale otulam sobie głowę kocem albo kołdrą - pomaga się wyciszyć.
Jezu, to okropne w ogóle, bo znowu mam ćmienie
