Anuś, współczuję że masz teraz tyle na głowie, no i oczywiście Kubusiowi. Ehhh, bidulka się namęczył. No cóż...zdrówka życzę oraz odporności na jesienno zimowe choróbska. Trzymaj się dzielna kobito
Żal mi, jak każdej matce Kubusia, jeszcze w szkole nowe problemy. Z drugiej strony jak pomyśle o tej małej Oliwce (patrz drugi watek) chce mi się wyć - w weekend dwa kolokwia na studiach, kobieta jeszcze nie przysłała na maila materiałów - nie wiadomo z czego, powinnam juz iść odrabiać praktyki - mam co prawda czas do końca roku, ale przedszkolanka się upomina - bo ma jakieś plany i chce już, coś zaczyna mi się mieszać i nie wiem co robić...
Jeszcze tylko posadzę truskawki od Iwonki i czosnek i w tym roku to będzie tyle. Oj nie pomyslałam, róże i agreściki młode czas okryć na zimę, oj tylko czym...znowu kupować agrowłókninę....mogę skoszoną trawę, czy będzie jakiś grzyb się robił???
Muszę napisać odę do babuchny, oj poczeka kobieta, poczeka...
Aniu napisałem ci kiedyś na PW ale nie odpowiedziałaś
Czytałem gdzieś, że chcesz sadzonki winogronu. Jak chcesz to mogę Ci rozmnożyć kilka sztuk ja wiosnę wystarczy tylko słowo a będzie Ci dane
Aniu, ja bym chyba radziła lepiej kopce z ziemi zrobić. Skoszona trawa chyba będzie z czasem gnić dopóki ją nie zmrozi, choć niby gorąco już nie będzie. Albo i na wiosnę może z tego jakiś grzyb się wykluć... Nie mam pojęcia...
Co do włókniny(białej zimowej), to ja kupiłam przez neta, za 50m - szerokość 1,1m zapłaciłam 66 zł już razem z przesyłką.
Trawę to ja tylko w lecie daję pod krzewy i maliny, hamuje wzrost chwastów i nawozi. W zimie będzie butwieć i nie wiem czy to dobrze. Aniu miałaś pokazać mebelki na działeczce.
Aniu ależ Ty masz na głowie .Przy Tobie to aż wstyd narzekać .
Róże-tylko kopce,agrest -mój sadzony kiedyś tam jesienią nie był wcale zabezpieczony i dał radę.
Pada deszcz, zimno i błoto - czekam na paczuszkę od Iwonki i wtedy pobiegnę posadzić truskawki to porobię fotki. Sądzę, że dziś powinna przyjść.
Dziękuje Wam za zrozumienie i wsparcie, ale znam wielu rodziców, którzy maja jeszcze więcej problemów niż ja, bardziej chore dzieci, są mniej zaradni - nie jestem taka dobra, bo nie potrafię pomóc swemu dziecku we wszystkim - a matka powinna. Czasami po prostu nie wiem co robić, a dzieci oczekują, ze mama pomoże, powie, obroni, załatwi...a ja nie potrafię. Po części mam poczucie winy - leczyłam się 2 lata, żeby zajść w ciążę, nie wiem czy ta cała chemia nie spowodowała u kuby takich uszkodzeń - nie w tym wątku ...
Aniu, nawet matka nie musi wszystkiego potrafić...nikt nie jest doskonały. A Ty jesteś super mama, radzisz sobie ze wszystkim jak możesz i nie poddajesz się Tak trzymaj! No i kochana, nie ma co szukać przyczyn...widocznie tak musiało być... nikt tu nie jest winny.
Czekam na nowe fotki z robót ogrodowych Zobaczysz jak na wiosnę będzie już widać efekty Twojej pracy
A truskaweczki z własnej hodowli smakują najlepiej
Aniu jesteś wielka tyle masz zajęć i dajesz radę a doba 48 godzinna dobra była by tylko ,że człowiek nie maszyna i sam nie wytrzyma wszystkiego musi mieć i czas odpocząć by mieć siłe dla dzieci zwłaszcza.