Marzenko, Ty to się nie podpinaj, bo w moim wieku to już syna w szkole będziesz mieć, a nie półroczniaka
Marysiu, no ja zawsze sowa byłam, ale dzieci mojej sowie skrzydełka podcięły, piórka wygładziły i na skowronka przerobiły

Teraz jak już towarzystwo w końcu do łóżek zagonię, to zwykle na twarz padam, za to o 6 wstać muszę, żeby napalić w piecu, coby poniektórym pieluchy do pup małych nie poprzymarzały...
Papieruchy zrobione, młodsza odpadła na drzemkę, więc ja szybciutko do ogrodu wyskoczyłam, trochę liście pograbić i hortensje i rododendrony przysypać i przy okazji dalie wykopałam: nie mam trocin, więc wiórkami drewnianymi zasypałam, może im to starczy?...nie wiem co z różami, chciałam kopczykować, a tu na jutro 18 stopni zapowiadają, to chyba jeszcze poczekać, nie?