Sadziłam dzisiaj pierwszy w życiu czosnek

, mam nadzieję, że dobry. Poczytałam tutaj na forum, że w lidlu mają polski. Pojechałam, kupiłam 10 główek, wyglądał na polski, był dobrze podsuszony, tylko cena... 1,89 zł za główkę

. Posadziłam 112 ząbków, zdrowiutkich, największych jakie znalazłam i piętką w dół. Czyli na razie wszystko ok. Wiedziałam jednak, że czosnek trzeba na co najmniej 10 cm do ziemi wetknąć. No tak, ale tutaj dla mnie problem się pojawił

. Jak taką głębokość odmierzyć. Palcem nie da rady, bo jednak za krótki

, pikownik, który miałam za krótki się okazał. Poddać się nie miałam zamiaru. Idealny okazał się sztyl od grabi

. Odwrócony do góry nogami, oklejony taśmą na odpowiedniej wysokości, więc wiedziałam jak głęboko go wbijać, aby osiągnąć optymalną głębokość. Plusem takiego pikownika ze sztyla od grabi jest to, że nie trzeba się w ogóle schylać, aby porobić dziureczki pod sadzenie. Szło migusiem dziurkowanie, potem wrzucanie piętką w dół, a tu pomocny się okazał młodszy synuś, który genialnie podawał najładniejsze ząbki. Teraz pozostało mi oczekiwanie na wiosnę

, aby w wolnych miejscach między czosnkiem posiać marchewkę.