Ale mój kochany slubny nie ma cierpliwości do dzieci - czasami na zajęciach dostaje smsy od córki, syna i meża jednocześnie - każdy skarży na drugiego. Przy mnie nie ma takich sytuacji, wymyslam im jakies zajecia, próbuje zainteresować. M nie zajmuje się dziećmi, da komputer, telewizor, albo pogoni do pokoju i uwaza ze maja byc grzeczne. Dziwi sie potem, że hałas, że się biją - całe mnóstwo problemów.
Nie ulezałabym w szpitalu, wiedząc, że siedzą w domu, a M się stresuje, skacze mu cukier, boli głowa. Jakie ja mam wyrzuty, ze jeżdżę na studia. Czasami zabieram Zuzię ze sobą. Z niektórych przedmiotów ma juz zaliczenia


Kiedyś i tak bedzie trzeba...oj oj oj...