Aniu - relacja już za chwilę.
Ewka - to nie limo.
To forumowy "fiutek", który w zeszłym roku zrobił taką furorę na forum.
Był tematem wielu żartów na swój temat.
Moniko - to floks wiechowaty.
Kwitnie powtórnie nieco mniejszymi klastrami.
Neluś - u mnie też zaniedbany wiosną nie mógł się pozbierać.
Ale zagroziłam kompostem i się postarał.
Jadziu - nie ma dwóch takich samych zim.
Mam więc też nadzieję, że będzie lepsza niż poprzednia.
No bo takich strat już nie uśmiechałoby mi się znowu ponieść.
Mirko - rozumiem, ale sporo było przypadków zatruć grzybowych kupowanych właśnie w ten sposób.
A kupując od przypadkowego zbieracza nigdy nie mamy gwarancji, że nie trafi się ten niejadalny często podobny do jadalnych.
Sama wiem najlepiej bo zbieram grzyby od dziecka i jako "fachowiec" też czasem mam problem z dokładnym rozpoznaniem grzyba.
Tylko, że tych niepewnych od razu się pozbywam, żeby nie popełnić przypadkowego błędu.
Kirengeszoma to fajna roślinka, całkowicie niewymagająca.
Ma tylko tę wadę, ze bardzo wolno się rozrasta i nie robi odłogów.
Bożenko - też wpadła mi w oko.
I jeśli zda egzamin u mnie i da rady przezimować, to pewno kupię jeszcze jakieś.
Aguś - u mnie kolorowych liści już coraz więcej.
A najwięcej tych na ziemi.
Susza zrobiła swoje i wszystko żółknie na potęgę.
Też dosadzę trochę cebulowych, ale nie będzie to kolekcja.
Jacku - tak, ta od Ciebie.
Ale muszę ją zabrać do domu bo zaczynają się nią interesować kosy.
Już próbują czy nadaje się do jedzenia.
A to przecież trująca roślina - chyba ptaki mają problem z pożywieniem i zimą trzeba będzie je mocno dokarmiać.
No a teraz obiecana relacja z lasu dla Ani.
A więc tak.
Sześć godzin dreptania po lesie, że o kilometrach nie wspomnę.
W lesie sucho i niewiele grzybów rośnie, podgrzybków zero, maślaków zero, kurki już nieliczne ale były.
Kozaków nie ma, borowików ponurych znaleziono szt 1.
Prawdziwki aż 12 szt, ale w tym z "wkładką" aż 10 szt.
Wszystko grzyby starsze i wyrośnięte, młodzieży do konsumpcji nie ma.
Jak na tyle kilometrów to zbiór mizerny, żeby nie powiedzieć bliski zeru.
Ledwo na jajecznicę z grzybami starczyło, bo reszta zasiliła kompost niestety.
Trochę więcej było niejadalnych, ale też starszych osobników.
Generalnie rzecz biorąc świeżych grzybów nie ma i musiałoby chyba kilka dni w kawałku padać, żeby lasy namokły a podłoże się "zaparzyło", żeby grzyby zaczęły rosnąć.
