christiee pisze:ja trochę boje się mgiełek, żeby nie zalać liści i trzonu.. a jak robisz kompresy? mokrą szmatką okładasz tak jak głowe przy gorączce?

Jeśli chodzi o mgiełkę, to ja nie zamgławiam storczyka i nie zostawiam go w takim stanie. Spryskam i wycieram, by nic nie spłynęło do zagłębień liści i stożka wzrostu (to rozumiany przez Ciebie trzon). Wiadomo - zamgławianie, to nie zraszanie - kropelki są mikroskopijne, ale pod wpływem grawitacji potrafią się zebrać w większe krople. Jednak w upały, spryskane szybko wysychają, nic nie zdąży się przemieścić
Samo wcieranie w liście wody działa na nie odżywczo, zwłaszcza ze spodniej ich strony, bo tam znajdują się aparaty szparkowe.
A co do kompresów, to właśnie coś na wzór okładania głowy

Mam taki materiał nawinięty na rolkę, jak papier kuchenny, co nie zostawia paprochów, odcinam po kawałku, namaczam w wodzie, w której właśnie jest zamoczony storczyk i zakrywam nim korzonki, parę razy dodatkowo oblewając je wodą ze strzykawki (by niczego nie zalało

). Robię to tylko przy namaczaniu, czyli tak ok. co 10-14 dni, a mgiełkę, gdy stosuję na korzonki, to tym materiałem zakrywam resztę falka i działam. Przezorny zawsze ubezpieczony
Wszystko w zależności od potrzeb. Latem zamgławiam korzonki codziennie a kiedy indziej np. raz w tygodniu lub nawet rzadziej
