O rany, doznałam olśnienia, czytając posty
 Eli i 
Asi, o tych hortensjach. Otóż, miałam takie marzenie, żeby ten bok domu obsadzić na przemian wąskokolumnowymi jałowcami i białą różą (Schneewitchen), ale ona jakoś ciężko u mnie zimuje, przynajmniej w tamtym miejscu. Porzuciłam więc myśl o białych kwiatach na rzecz wspaniałego pokroju berberysa Green Carpet, jałowce nadal na swoim miejscu. 
No to może niech tam idą hortensje między te jałowce 

 ]
Marzenko, dzięki!  
 
Stokrociu, no ożył najwyraźniej  
  
 Tak, tak, trzeba się nastawiać na kolory jesieni, to przynajmniej człowiek się nie będzie tak dołował, że zima za pasem. Czekam z niecierpliwością na Wintergold (Green Carpet jest mi dobrze znany), no i na jeszcze na oczar i na klona Red Sunset. Niestety mój niedawny nabytek grujecznik zgubił większość liści po przeniesieniu do gruntu (martwię się, czy przeżyje  

 ), nie dane mi więc będzie podziwiać jego jesiennych kolorów.
Przesadzania to nie wiem, czy w końcu się oduczę  
  
 Ostatnio przesadzaliśmy sosnę (nie wiem, czy pamiętasz, że dwa razy już to przeszła). Ech, czego ja nie przesadzałam  
 
Oj wypielęgnowane dłonie, taaaa, lakier musi być, bo inaczej widać te wżery  

 A tak to trochę mniej  
  
 
Jolu, dobra, hau hau, tylko, żebyśmy się tak tym wzajemnym głaskaniem nie zajęły, że nam czasu na prace nie wystarczy  
  
 Ty dopiero śniadanko? Ja już po obiedzie  
 
Zaczęliśmy wczoraj kopanie (nie wiem, czy już to pisałam) na tym zarośniętym kawałku, którego fotkę wrzucałam ostatnio. Wczoraj nas komary wygoniły po pół godzinie, ale dziś mam zamiar przerobić jakiś większy kawałek (za duży nie, bo lada moment zaczynają się kamienie, a wtedy to idzie baaaaaaardzo powoli). Ale może bym zasiała jeszcze trawkę na takim łuczku, który ma być przedłużeniem trawnika wzdłuż domu, a po obu jego stronach mają być duże rabaty. W każdym razie pojawiła się możliwość (i potrzeba) sadzenia, no to mnie wzięło znów na róże. Kilka muszę dokupić, póki co najpilniejsze to Angela 

 i Knirps, może też Larissa.