Romaszko zrobiłam w słoikach 0,5 l, szmatek w środku jest sporo ale nie widać. Spróbowałam jednego przed gotowaniem..bardzo dobrze się zapowiada A chili straciło kompletnie ostrość po maceracji (taż spróbowałam) więc poszła do słoików. A i dodałam jednak soli.
W Twoich w ogóle nie widać oliwy..zobacz ile w moich jest, to dobrze? Zalewa mętna bo na soku jabłkowym.
Zostało mi trochę zalewy, to dorobiłam takiej samej, ale tym razem dałam mnóstwo kopru i czerwonej słodkiej papryki, kolendrę i czosnek też
Masz coś jeszcze w zanadrzu Romaszko z przepisów? Dzisiaj znowu przytargali mi wiadro ogórków, część rozdałam ale mam jeszcze nie przerobione sprzed dwóch dni.
Najmniejsze zagospodarowane są wg Twojego pomysłu Romaszko
A może jeszcze ktoś ..coś..
po 1kg jabłek, śliwek (fioletowych, dość zwartych), twardych gruszek.
20dkg rodzynek
20dkg orzechów włoskich nieco rozdrobnionych
0,5kg cukru (tu trzeba z wyczuciem, bo zależy od słodyczy owoców, które damy)
2 cukry waniliowe
kilka goździków.
Owoce oczyścić, rozdrobnić. Zasypać cukrem, postawić na kilka godzin. Wysmażyć. Bakalie dodać gdy owoce już się rozsypią.
Wlewać gorące do słoików lub pasteryzować.
Ja dżemów nie wysmażam na ogniu. Wstawiam w naczyniu żaroodpornym do piekarnika (bez pokrywy) i włączam na 140-150C na 3godz. Po godzinie mieszam. Następnego dni tak samo. Może to i dłużej trwa, ale nie przypala mi się.
„Wpatrz się głęboko, głęboko w przyrodę, a wtedy wszystko lepiej zrozumiesz.” Albert Einstein
Pozdrawiam, Joasia
Zrobiłam dziś Ajwar. Nie mogłam się oprzeć by nie podjadać... taki gorący na chlebku. Poezja!
Tyle, że poszłam "na skróty" i zmieliłam surowe warzywa (bez obgotowywania). A, i nieco dosoliłam, dosłodziłam, bo początkowo był jakiś jałowy (choć ostry) ...
Ale na tym nie koniec. Adżyka też już jest w słoikach. W pierwszej kolejności rozgotowałam pomidory i zblenderowałam. Dopiero wtedy dodałam pozostałe warzywa. Ale spierniczyłam, bo chciałam sobie ułatwić i od razu olej wlałam... Efekt był taki, że warstwa oleju uniemożliwiała odparowywanie. Musiałam go zebrać z powrotem. A i tak pyrkoliło kilka godzin i wciąż było rzadkie. Dodałam więc 4 posiekane cebule by zagęściły. Wyszło pysznie.
„Wpatrz się głęboko, głęboko w przyrodę, a wtedy wszystko lepiej zrozumiesz.” Albert Einstein
Pozdrawiam, Joasia
Przepis opisałam bardzo szczegółowo i "łopatologicznie", żeby nie było wątpliwości. Smak tego keczupu jest po prostu niebiański. Smakuje wszystkim. Robię go od kilkunastu lat.
Pomidory - 8 kg
Papryka - 0,8 kg
Cebula - 0,8 kg
Jabłka - 1 kg świeżych albo ? l przecieru
Czosnek - 2 mniejsze albo 1,5 dużych główek
Do smaku: 2 płaskie łyżki soli (ewentualnie trochę dodać w zależności od indywidualnego smaku), łyżeczka płaska ostrej papryki (ewentualnie więcej), 1,5 kopiatej łyżeczki sproszkowanej bazylii, 1 łyżeczka oregano (lub tymianku), po ? łyżeczki cynamonu, imbiru, kolendry, ziela angielskiego.
Sprzęt: 2 gary 5l, 1 gar 2-3l, sitko plastikowe, praska do czosnku, sprzęt do przecierania.
Pomidory myjemy, wykrawamy ślad szypułkowy, kroimy razem ze skórami na kawałki i wrzucamy do gara ? warstwa około 5 cm (tyle, żeby potem zmieściło się na sitku). Pod przykryciem lekko zagotowujemy (kilka minut, żeby zmiękły) a następnie przerzucamy na sitko na mniejszym garnku. Kiedy się odsączy, przerzucamy do drugiego gara 5l. W międzyczasie mamy już pokrojone następne pomidory i zagotowujemy.
W garze w którym zbieramy zagotowane pomidory na dnie z boku zbiera się żółtawy płyn pomidorowy ? jego też odlewamy do garnka z odciekiem. Od czasu do czasu ten płyn zlewamy do butelek plastikowych (np. po wodzie mineralnej) i jak wystygnie chowamy do lodówki. Można przechowywać maksymalnie 2 dni, bo potem fermentuje, ale tyle nie postoi: to wspaniały, orzeźwiający napój.
Paprykę myjemy, przekrawamy wzdłuż na ćwiartki, wykrawamy nasiona, kroimy na paseczki. Cebulę obieramy, przekrawamy, kroimy. Razem z papryką wrzucamy do gara 5l. Czosnek obieramy, kroimy, wyciskamy w prasce i wszystko wrzucamy do gara z papryką i cebulą. Podlewamy około ? szklanki soku z odcieku pomidorowego i dusimy ? od zagotowania około 45 min. (wszystko musi być bardzo miękkie, żeby dobrze się przecierało).
Jeżeli nie mamy gotowego przecieru jabłkowego, to go robimy: jabłka przekrawamy, wykrawamy ogonek i ślad szypułkowy, wybieramy pestki i razem ze skórą kroimy na kawałki. Podlewamy odrobiną wody i dusimy, aż zmiękną.
Wszystkie produkty można by oczywiście gotować razem, ale mają one różny czas do gotowości przecierowej, a szkoda tracić witamin.
A teraz wszystko przecieramy, łączymy produkty, wlewamy do 5l. gara, doprawiamy do smaku i gotujemy pod przykryciem, od czasu do czasu mieszając (jak już jest gorący, to lepiej do mieszania zdjąć z kuchenki, bo to wyrzuca strumienie keczupu jak gejzery na wysokość kilkadziesiąt cm i może poparzyć). Od pełnego zagotowania trzymamy jeszcze około 10 min. W tym przepisie nie ma dodatku cukru ? odlewając odcieknięty płyn pomidorowy, usuwamy źródło kwasu. Jeżeli ktoś chce, może trochę posłodzić, albo zakwasić (kwaskiem cytrynowym albo cytryną).
Przelewamy do umytych i wyparzonych słoiczków, zakręcamy wyparzonymi pokrywkami, stawiamy na deseczce. Ja nie odwracam słoiczków, tylko przykrywam kocykiem do następnego dnia.
Z podanych ilości powinno wyjść około 4-4,5 l. keczupu i 22-24 małych słoiczków (takich po musztardzie czy koncentracie pomidorowym).
Czasu zabiera niestety sporo: 1 osoba 10 godzin, jak są pomocnicy to mniej. Ja rozkładam robotę na dwa dni. Jednego robię przecier pomidorowy, jak wystygnie wstawiam do lodówki, a następnego dnia robię resztę.
Chciałam dodać, że jeśli ktoś chce dokwasić keczup, to kwasku cytrynowego dać odrobinę, na czubek łyżeczki. Robiłam tak dawniej, a w tym roku, gotuję przez około 1/2 godz. osobno w płaskim szerokim garnku około litr pomidorowego odcieku, i jak się mocno wygotuje, dolewam do przecieru: naturalny kwasek.
W wielu przepisach dodatkiem jest kwasek cytrynowy.
Miejmy jednak świadomość, że kwasek cytrynowy (E330) jest rakotwórczy.
Zamiast niego można dodać ocet (ja dodaję winny). Jedzmy zdrowo.
zrobił ktoś tym roku ajwar? Ja próbowałem, ale gorzkie to jakieś. Pewnie od czosnku, ale jadalne. Czy ma ktoś niezawodny przepis na ajwar? Kiedy dodać czosnek, zeby nie zgorzkniał?
Alembik, na wrzątek nie daje się papryki w proszku, bo gorzknieje- trzeba zdjąć z ognia i chilę odczekać. Czosnek robi się gorzki gdy się przypali, więc raczej nie w ajwarze.
A sprawdzałeś czy Twoje bakłażany nie mają goryczki?
Ja robiłam ajwar z tutejszego przepisu i wyszedł genialny! Musiałam tylko nieźle dosolić i dosłodzić (na pół porcji kilka łyżek cukru).
ten ajwar miał w sobie wiele oliwy, a papryka była świeża, pieczona w piekarniku. Ajwar miał w sobie wiele oliwy, czosnek się nie przypalił, ale był bardzo mocno posiekany i dodany na sam koniec. Masa, bardzo gęsta. w sumie nie jest zły, ale nie jest tez pyszny.
ja nigdy nie czułem w bakłażanach goryczki. Ale może ten ajwar był oleisty i już gorący, może od tego zgorzkniał...
ja go najpierw usmażyłem, bo było w nim tyle oliwy, ze można tak to nazwać, później przetarłem, ale gorycz wyszła na samym końcu i nie jest gorzki, lecz gorzkawy...
Takie pytanie co robie nie tak:
Ogorki zakiszone w weka na zime, z 32 słoików
9 po tygodniu pleś na górze.
Ma ktos jakies pomysly.
ps. gumy nowe, ale nie trzymały
czy namaczacie gumy we wrzatku przed zalozeniem?
egon20041
Już drugi sezon tak gdzieś po tygodniu jak się podkiszą lekko pasteryzuję bo zauwazyłam że jak robi się piana to potem siędzie pleśń .
odkąd pasteryzuję to nie mam takiego problemu a wcześniej też sporadycznie siadała pleśń.
Kiszę częściowo w dużych 3 litrowych słojach i potem przeglądam i przekładam do mniejszych słoików i też w litrowych od razu kiszę ale ja na zakrętki bo takie mam .