Moniko pomysł na ogórki w galarecie nie jest chyba najlepszym pomysłem. Nie jestem fachowcem w dziedzinie pomidorków w galarecie wg. kozuli, ( robiłam je pierwszy raz) ale muszę stwierdzić, że ogóry raczej do tego smaku nie pasują

.
Pomidorki natomiast pasteryzuje się krótko, 5 min wystarczy. Nie robią się ciapkowate, bo nie zdążą, przy wkładaniu do słoiczka po prostu ich nie ugniataj. Owszem, w trakcie pasteryzacji niektóre pękają, ale smaku to w niczym nie narusza

. Do drugiej tury jakie robiłam dodałam bazylii świeżej do przygotowywanej zalewy, czego nie żałuję, aromat tej zalewy był jeszcze bardziej kuszący. Przy tych upałach po ostygnięciu nie twardnieją w tej zalewie od razu. Aby ich spróbować trzeba na kilkanaście min. włożyć do lodówy, celem osiągnięcia prawidłowej, stwardniałej konsystencji

. Dziewczyny, nie wahajcie się, róbcie te pomidory w galarecie, kozula wiedziała co poleca.... pychota.
Dlaczego mizeria mrożona jest bleee? Mrożę ogórki nie pocięte na talarki tylko starte na grubej tarce jarzynowej, potem po wyciągnięciu z zamrażarki posypuję solą, czekam aż się rozmrożą, odlewam ten gorzki sok i przyprawiam, nie narzekam. Może sekret tkwi w doprawieniu? Ze mnie jest baaardzo odległa krewna
romaszki ( podobne geny), więc doprawiam solą, cukrem, pieprzem i octem- tak na słodko- ostro- kwaśno. I tak mizeria jest smaczniejsza z takich niż ze szklarniowych, a w zimie też się chce człowiekowi czasami czegoś " świeżego".
-- 30 sie 2012, o 22:43 --
Zapomniałam Ci Moniko napisać, że na bieżąco ogóry zużywam robiąc tzatzyki. Zawsze to jakaś odmiana, a dobrze przyprawione są odjazdowe, zdrowe, no i znikają w ciągu chwili.
