Wczoraj "Na dołku" był wielki dzień.... Całą sobotę spędziłam w ogrodzie próbując ogarnąć moje chwastowisko... żeby za bardzo się wstydu nie najeść. A od rana w niedzielę ruch w całym domu... Zapędziłam wszystkich do roboty... w rezultacie wszytko było gotowe w południe na przyjęcie gości. A następnie nerwowe wyczekiwanie: czy przyjadą wszyscy... czy pogoda dopisze... Wreszcie są... pierwsi goście: Tereska i Tadeusz. Przyjechali w towarzystwie suczki [nie chcę przekręcić imienia...Teresko przypomnij...]. Trochę się najadłam strachu, jak zareaguje Boxi... ale okazało się że i ona stanęła na wysokości zadania i przywitała koleżankę serdecznie... nie odstępowała jej na krok... A potem to już zaczęli zjeżdżać pozostali.
W rezultacie nasz ogród zaszczycili swoją obecnością: Danusia [Dana58] i Andrzej, Beata [Beatann], Tereska i Tadeusz [Tadeusz48], Zytka i Kazio, Jola1 i Ewa, Ania [Monaes], Gosia [Gosia07] i Gosia i Gosi mąż [wyleciał ze łba jak ma na imię.... SKS się kłania], Kasia [Kamma], Janusz [Drozd] i Krysia.
Z kuchni wywędrował na podwórko stół... od sąsiadów ławki... a i tak okazało się być za ciasno.
Ze strychu przywędrowała więc stara ława. Początkowo służyła za miejsce dla palących...
Potem się wszystko wymieszało....
Bardzo szybko zleciał czas... zanim się obejrzałam już goście zaczęli odjeżdżać...
Smutno się rozstać ale zdaję sobie sprawę, że nie którzy mieli dłuuuugą drogę do pokonania.
Boxi nie chciała wypuścić gości.... i jej spodobało się forumowe spotkanie...
o 20-ej nikogo już nie było... Sprzątanie, zmywanie.... i wreszcie zasiadłam za komputerem, żeby zdać relację.... i.... nie byłam w stanie.... Uszło ze mnie to podniecenie, adrenalina przestała działać.... i najnormalniej w świecie padłam... Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się denerwowałam tym, żeby spotkanie się udało... a powinnam przecież "wyluzować", jak radziła Kasia, "przecież spotykam się z przyjaciółmi".... tylko, że właśnie przed przyjaciółmi chciałoby się wypaść jak najlepiej... Dlatego, proszę wybaczcie, wszelkie niedociągnięcia... suchy chleb.. ciasnotę i niepomalowaną podporę u klemka....