No to tak... małe wprowadzenie...
Otóż, przesadziłam dzisiaj moje ziółka do jednej misy.. A teoretycznie mając w domu niemowlę człowiek powinien mieć tyle zajęć, żeby nie wymyślać sobie kolejnych..
Na początku miałam plan, który potem zamienił się w bezplan, potem plułam sobie trochę w brodę, że przez głupie pomysły zmarnuje roślinki..
Dlatego
uprasza się wszelkich odwiedzających o: trzymanie kciuków, wznoszenie modłów, zaklinanie, odprawianie czarów, rzucanie uroków lub podejmowanie jakichkolwiek znanych, praktykowanych, lubianych lub sprawdzonych metod, które sprawią, że ziółka przetrwają mój kolejny wybryk..
A oto rezultat...
