Jak rozbijam np. do ciasta te surowe, to wypłukuję resztki białka ze skorupek, żeby potem się nie psuły i nie śmierdziały.
Takie umyte i mokre ciężko się kruszy na miazgę bo kleją się do wszystkiego więc czekam jak wyschną i potem je rozdrabniam.
Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam?
