Bartosz pisze:Wystarczy wysypać gdzieś kilka wiaderek piasku i problem z odchodami zostaje zmniejszony do tylko tego jednego miejsca.
Nieprawda.
Mam w tej chwili "na stanie" 9 dzikich kotow - 3 kocice i 6 mlodych. Cieszymy sie bardzo z ich obecnosci, bo dom jest ostatnim przy ulicy, dalej tylko laka i las, wiec czestymi goscmi u nas sa zmije, weze, lisy itd. Od kiedy zadomowily sie tu te koty, jestem spokojniejsza wypuszczajac corke na taras bo wiem, ze zadna zmija na nia nie czeka w kacie. I to jest wielki plus obecnosci tych kotow.
A minusy ? O raju, rozgrzebuja ziemie we wszystkich donicach i zalatwiaja tam swoje potrzeby. Do tego odwiedza je wielki, czarny kocur ktory znaczy dom co poltora metra. Rece mi juz opadly. Probowalam wszystkiego - odpadkow z cytrusow, olejkow do ciasta, odstraszaczy w spraju, obstawiamia butelkami z woda, ukladania w donicach patykow i narzedzi ogrodniczych, perfum, spirytusu. Nic nie dziala dluzej niz pare dni. Skubance zawsze znajduja sposob, zeby rzeczy z donic powywalac i walnac kupsko.
Do wielkiej, styropianowej "kuwety" (100cm x 60cm) wysialam bazylie. Glupia, myslalam ze wystarczy na tym polozyc folie. Hehehe, rozszarpaly po 2 dniach i zrobily sobie w srodku kuwete. Ok, zostawiam dla nich ten pojemnik z nadzieja, ze odczepia sie od reszty donic. Ale gdzie tam ! Probowaly nawet wlazic do tych, ktore sa otoczone "plotkiem" z drucianej siatki - powyginaly go tak, ze mi pokaleczyl rosliny. Na kracie zamontowanej przy okienku na polpietrze zawiesilam zkrzynke z surfiniami, wczoraj. Dzis rano znalazlam surfinie na ziemi, a w skrzynce malownicza kupa. Rozumiem ludzi, ktorych nagle krew zalewa i z piana na ustach szukaja wiatrowki. Nie, nie popieram strzelania do zwierzat, ale rozumiem ze moze czlowieka najsc ochota. Sama czasem mam ochote je wydusic, co do jednego. Zamiast tego robie 3 glebokie wdechy i ide sprawdzic, czy maja wode.
Co do wlasnego kota - mielismy. Jakis debil wykladal kiedys w okolicy trutke na lisy (to jest zakazane prawem) i przy okazji wytrul ludziom psy i koty, w tym naszego. No ale kiedy kocur z nami byl, to faktycznie kotow za domem mielismy mniej. Bo to nie tak, ze nie dopusci zadnego kota. Niektore akceptowal, inne gonil. Kocice byly mile widziane. No i niestety mial okresy, zwlaszcza wczesna wiosna, kiedy znaczyl dom tak, jakby nie byl sam tylko cale stado. Po czasie mysle, ze aby odstraszyc obce koty to trzeba miec wlasnego dobermana a nie wlasnego kocura.
No i nadal poszukuje sposobu ta to, zeby te cholery nie zalatwialy sie do donic.
Piwonia to duza roslina, ma mocne liscie. Ale nie daje rady 6 kociakom, ktore sobie zrobily w jej cieniu legowisko - wszystkie liscie poprzyginane do ziemi, wiekszosc zlamana. Nie spodziewam sie wiec spektakularnego kwitnienia w 2013.
I pomalu zaczyman rozwazac zastosowanie ciezkiej chemii przeciw wezom i zmijom (jeśli jakas istnieje, bo nie wiem) oraz przegonienie kotow na 4 wiatry.
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.