Dziękuje Wam.
No i co u mnie? Wczoraj poszłam pryskać róże na próbę niemiecką chemią - udało mi się opryskać 5 róż. Wieczorem przyszły 2 burze - lało się strumieniami z nieba, a woda tworzyła ścianę deszczu. Na szczęście wczoraj ścięłam większą część przekwitłych róż. Dziś rano zbierałam powojniki z ziemi, spadł Jan Paweł II, Comtessa Bouchard - a po 11.00 znowu padało.
Krótkie stwierdzenie - uważajcie co sobie życzycie - bo to może się spełnić i stać się najgorszym koszmarem w lecie.
Jak tak dalej będzie to nas zaleje bo ziemia ma już problem z przyjmowaniem wody.
Mimo to nadal kwitnie kilka róż:
Her Majesty w donicy powoli już przekwita:
piękny kwiat ale nie wyczuwam zapachu.
Leonardo da Vinci - mimo deszczu, bardzo uparty przypadek i za to go lubię.
Charles Austin
Global Water
Rouge Malmaison
ta róża ma u mnie pecha, mimo że to wiosenny nabytek bardzo ładnie kwitnie. Niestety pąki ma w chwili gdy u nas pada i kwiaty są zawsze do wyrzucenia bo sklejają się.
Na koniec już nieco sfatygowany przez deszcz Polish Spirit - przecież nie poddamy się złej pogodzie.
Życzę Wam dużo słońca.
