Jadzieńko...mój Clerodendrum Thomsoniae miał metrowe pędy , które łaziły w prawo , w lewo ...nawet wlazły w firankę . Ucięłam je , by się zagęścił , to on wypuszcza z kolei rozwidlone dwie ...Ucięte już są ukorzenione i pójdą w doniczki .
Mój ciągle wypuszcza - odkąd go mam - takie długie pędy i można je oplatać na okrągłym stelażu z bambusa , albo postawić /wysoko i pozwolić pędom zwisać w dół - raz na jakiś czas robiąc korektę tychże . Ja , by się zagęścił i zakwitnął , to obcinam go co jakiś czas , a powinno się w lutym , co dla mnie nie jest regułą .
Agusiu... cieszę się i to jak ....

, ledwo wczoraj przyjechałyśmy ( Syn mi auto podrzucił , bym mogła wsiąść z Oliwką i bagażem - bo wszyscy byli w pracy )... po rozpakowaniu zrobiłam pranie , ugotowałam obiad , po drodze oczywiście zakupy poczyniłam .
Najważniejsze zostawiłam sobie na koniec

; obchód ogrodu i warzywnika na spokojnie , zwracając szczególną uwagę na balkonowe i tarasowe , czy mi chłopaki nie zasuszyły . Wszystko kwitnie ze zdwojoną mocą ...a upał i duchota dalej trwa - dzisiaj przez godzinę popadało , przeszła burza , potem tęcza się pojawiła , słoneczko i błękitne niebo .
U Madzi raczej chłodnawo , nie ma takich upałów , jak u nas , na południu . Prawie co noc jest u nich burza i wiatr od morza chłodny wieje , a i wieczory nie sprzyjają spacerom , ani siedzeniem na dworze .
Wczoraj zerwałam drugi rzut ogórków , które zaprawiałam do 24.00 .
Dzisiaj odsypiałam trudy męczącej podróży ( nie spałam całą 10 godzinną trasę ) , upiekłam drożdżowy ze śliwkami i rysowałyśmy z Oliwką , grałyśmy w piłkę , a potem była u Julii - córki sąsiadki . I tak leci ...A pozdrowionka i buziaczki od Cioci Agnieszki przekażę - a jakże i dziękuję w imieniu Oliwki
Fotki w ogrodzie robiłam , ale wstawię dopiero jutro .