
Witam w kolejnym gorącym dniu.Burze w nocy krążyły,niestety zero deszczu Jestem już po podlewaniu i dalej wertuję Twoje wątki.Mam takie same polne kwiatki jak Ty.Tych jasnofioletowych to kilka kępek na wiosnę kwitnie i szkoda mi ich wyrzucać.Ten nawóz zielony to świetna sprawa-gorczyca dodatkowo rozluźnia "kochaną glinę",dobry jest też łupin-roślina motylkowa,wzbogaca glebę w dodatkowy azot.Niestety przysmak ślimorów.Możesz go zasiać w pobliżu siedliska krecika,to może się uchowa.Mój M też jest chętny do sadzenia,pielęgnacji,koszenia.Gorzej ze zmianami.Strasznie tego nie znosi i muszę dobrze się nagłowić,żeby go zachęcić do modyfikacji ogrodu.Prace przy małych roślinkach i rozsadzie zostawia mnie.Drzewa,krzewy,byliny to jego działka.Mrówki to temat katastrofa-nie mogę stosować dużo chemii ,bo mam studnie i nie chcę ich zakażać.Niestety mam też kilka rodzajów mrówek i każde lubią co innego.Część odstraszam mieszaniną proszku do pieczenia z cynamonem.Nie wiem czy to przypadek,ale jak pryskałam mszyce mieszanką wody z płynem miętowym,to się wyniosły.Trochę stosowałam środka,który zanoszą do gniazda i tam giną.Jest to kłopotliwe,bo muszę głęboko zakopywać ze względu na psy i ptaki.Mam kilka gniazd sikorek,a z pól przychodzą bażanty i pomagają mi gnębić mrówki.Teraz eksperymentuję z wrotyczem ,też tym ogrodowym i paprocią nerecznicą /też na ślimaki/.Uff ,znów przynudzam.Życzę miłego dnia.