Jola1010 (Jolu) - chętnie dołączę do Ciebie i razem dalej będziemy się wspierać. Wiadomo w kupie rażniej

, może jakieś patenty, pomysły ... najchętniej poproszę o duży przypływ gotówki na wykończenie domu
Masko (Marysiu) - synek najchętniej to mięsa w ogóle by nie jadł, więc w zupie przemycam mu pod makaronem lub za ziemniakami. Za to kotleciki pod każdą postacią, jakby z mięsa nie były

. Lubi te w panierce i mielone, choć wczoraj skusił się na kawałek z gulaszu, ale to tylko dlatego, że pomylił z kawałkiem cukini

.
Chętnie do nasionek dołączę worek piasku, a co Ci będę żałować

. Podaj adres na PW, bo Twoją kopertę wyrzuciłam. Muszę zaprowadzić zeszyt z adresami forumowych koleżanek. Może coś jeszcze Ci dorzucę, ot jakąś niespodziankę
Barabella (Basiu) - ja tam chorowitek nie byłam, ani mój synek, ale mięsko z gołębi i ja i on jedliśmy. Kiedyś nawet dali mi mleka od kobyły, bo teść mojej chrzestnej miał kobyłę. Może dlatego tak kocham konie?
Magry (Janku) - my tylko tak piszemy, ale bardzo Was kochamy. Bez M-ów ciężko by nam było, smutno i nudno. A czy mężczyźni nie marudzą czasem na swoje kobiety? Pracuję z samymi facetami i słyszę to i owo...
takasobie ( Miłko) - kurcze u mnie mało pszczółek, ale mimo wszystko widać, że są. Kiedyś nawet mieliśmy własne, ale wyprowadzka do miasta i oddaliśmy je wujkowi. Ja sama nawet przymierzałam się do hodowli. A jak? Mam swoje ule, kapelusz i całe oprzyrządowanie oprócz wirówki do odwirowywania miodu z ramek. Miałam swoje pszczoły zaraz jak wróciłam na wieś, ale którejś zimy zaszybko się odkleiły, wyszły i zmarzły. Pewnie kiedyś się za to wezmę i wrócę do tradycji rodzinej.
Muszę te swoje rarytaski Jak jasieńca skupić w jakimś bezpiecznym od kosiarki miejscu, bo jak M tam wpadnie w te moje polne skarby, to tylko zdjęcia po nich zostaną.