Gosiu - staram się jak mogę i pokazuję różności, żeby wątek nie był nudny i jako tako żył. Dziękuję za pochwały dla roślinek
Chatte(Izuniu) - lilie chyba terminatorki, kupione w "białym zestawie" i ich nazw nie znam. Dalie obok ucierpiały od mrozów, a lilie nie

. Moja Iceberg kwitła jeszcze w styczniu, byłam pewna na 200%, że nic z niej nie będzie, a tu taka niespodzianka. Chyba krowieniec takie cuda potrafi czynić, bo miała go dużo podłożone. Chyba nie zgadne co lubisz robić najbardziej...

, na myśl przychodzą mi samodzielne sadzonki...ale czy mam rację?
JacekP - Iceberg teraz już nie jest objęta licencją i dlatego możemy na nią trafić w marketach, jestem z tego bardzo zadowolona

, może spotkam ją jeszcze to kupię na pewno. Jacku, ja też mam odmiany swoich kwiatów: drakiew fioletowa i drakiew biała (trafił się albinos?)
Tamaryszku (Izo) - może dzięki temu, że jestem optymistką, to nie poddaję się w niektórych sytuacjach. Wyznaję zasadę, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, poza tym jak mam wkoło tyle różowego

, to jak mam nie patrzeć na świat na różowo

Wiem, że Ty akurat nie przepadasz za różowym, a tyle różowości zaserwowałam w odpowiedzi do Ciebie
Dobrze zauważyłaś, że wszystko dopiero powstaje: skalniak, różanka, a kompostownik to usypana kupa z resztek domowych i z pielenia(staram się jedynie perzu tam nie wrzucać). Psów w ogrodzie mam więcej pogrzebanych, bo jest tu suczka z wypadku, kobieta trafiła do szpitala, a facet z nią pojechał, a potem do domu autobusem. Przyszedł i poprosił o pogrzebanie ich suczki. Zeszłej jesieni znajoma znajomej pochowala u mnie swojego 16-letniego labka. Płakała jak bóbr. Miała przywieźć brzozę i posadzić na nim, ale jakoś jej nie widzę. Odmiany lilii ie znam, ale jak będą przybyszowe, to choć z jedną odłożę dla Ciebie jeśli chcesz.
Masko(Marysiu) - M z pracy musi być zadowolony, a stresy nieuniknione. Wszak wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Przekażę mu Twoję życzenia
