Lidko - dziękuję, jeża widziałem u siebie pierwszy raz, ale to pewnie dlatego że one wolą wieczór, a nie często jestem wieczorem na działce. ten wyszedł po burzy. A kwiaty... to dopiero poznaję i staram się mieć z roku na rok coraz więcej. Zaś te piękne róże zostały po Mamie.
Justynko -

maciejka jest przy altance pod niedużym daszkiem, także deszcz jej nie niszczy. I chyba pasuje jej miejsce i ziemia bo w zeszłym roku też pięknie wyrosła. Natomiast ten pączek klemka jest malutki, on ma z 1.5 cm! Tylko na zdjęciu wygląda na duży
Gosiu - dziękuję, na szczęście mi nic nie połamało, jedynie co to deszcz mocno pomógł alchemystowi zrzucić płatki z przekwitniętych kwiatów. Rabatka pod nią została dosłownie "usiana różami"
A Twoje uszkodzone na pewno się zregenerują. Z tego co widzę róże to silne kwiaty, szczególnie takie ciut starsze.
Aga - u mnie i na nasturcji pojawiła się w końcu mszyca, nawet na hoście widziałem pierwsze! A daleko nie masz, coś wymyślimy z tą tojeścią.
Mariola -

dzięki, chociaż nie zapomnę nigdy komentarza mojej lepszej połówki, gdy w pierwszym sezonie zobaczyła tojeść jeszcze zanim zakwitła: "a co to za badyle, to będziesz musiał wykopać!"
Alicjo - w przyszłym roku posiejesz maciejkę, przypomnę Ci na wiosnę

Oj to fakt, że przez ponad miesiąc było po prostu zielono, bo część przekwitła, a reszta jeszcze nie zaczęła. Nie potrafię jeszcze tak zaplanować nasadzeń, aby coś ciągle kwitło, tym bardziej że u nas na północy to rośliny potrafią cuda wyprawiać ;) Ale kiedyś się nauczę

W alchemyście niesamowite jest to, że gdyby pokazać kwiaty w różnej fazie rozwoju, to można by stwierdzić, że są to całkiem różne rośliny - różne kolory a nawet kształty.
Zobacz:
Wszystkie zdjęcia robione tego samego dnia o tej samej porze, fakt że na ostatnie troszkę słonko swieciło
A o groszku zapomniałem, a tez uwielbiam taki zielony z krzaczka.
Lusiu - nie ma problemu, tylko proszę przypomnij się bo ja mam pamięć dobrą, tylko krótką

Ja przesadzałem tojeść do żółtego zakątka jesienią, ale chyba wiosną lepiej rzeczywiście.
Marysiu - dziękuję

ona tej zimy mimo braku okrycia w ogóle nie przemarzła, startowała z prawie 2m krzaczka, musiałem wyciąć dosłownie 2 gałązki. W poprzednim sezonie została trochę przycięta, bo do końca nie wiedziałem jak z pnącymi postępować. Ale może wbrew pozorom jej to pomogło.
A wczoraj wracając z pracy zaniemówiłem (dobrze mieć czasem ze sobą aparat, nawet zwykłego kompakta):
