Nie wiem jak u Was, ale w naszym ogrodzie są takie zakątki do których, im dłużej nie zaglądamy
tym bardziej nie chcemy tam zaglądać.
Jednak rozciągliwość ogrodowej materii ma swoje granice i w końcu przychodzi czas i na nie.
To w ogóle bardzo ciekawe miejsca, bo nagle odkrywamy tam roślinę, którą uznaliśmy za zmarłą
lub w szczęśliwy posiadaniu amatora wyznającego zasadę:
- kradzione lepiej rośnie
Oto mini historia takiej rośliny i takiego miejsca.
Dwa lata temu podczas ogrodowych wykopalisk Sylwia trafiła na coś co przypominało róże.
Taki badyl z karpą wielkości i kształtu marchewki co to szczęścia nie miała.
Posadziła to ono ? a dziś proszę:

By
dalekiport1 at 2012-06-23

By
dalekiport1 at 2012-06-23
To miejsce obchodziłem najszerszym łukiem, udając że nie istnieje, tak długo dopóki przeleciałem się po całym ogrodzie
z mini - szklarenką szukając dla niej miejsca.
Niestety a może na szczęście skończyło się na darciu chaszczy, wyrywaniu naturze skrawka ziemi pod mój nowy rozsadnik.
Dziś składałem śluby, że nigdy nie dopuszczę już do takiego zaniedbania, jednocześnie
kątem oka spoglądają na kolejny grajdołek, który odwiedzam co raz rzadziej.
Tylko dlaczego na plecach miałem skrzyżowane palce ??

By
dalekiport1 at 2012-06-23

By
dalekiport1 at 2012-06-23