Już wróciłam

. Dziękuję wszystkim, że tak się martwili o moją motyczkę

,ale na szczęście nie została zgubiona , ani złamana bo została w domu. Na wędrówki i wycieczki zabieram zawsze podręczny zestaw skauta, malutki sekatorek do ciachania i mini łopatka do wykopywania.
Wędrówki, zwiedzanie okolic i rewizyta udały się nadzwyczaj

. Pogoda była w kratkę, ale na szczęście w najzimniejszy dzień pojechaliśmy zwiedzić zamek Książ i okolice.
W ogródku wszystko urosło, najwięcej chwasty. Pomidory trzeba wiązać, roślinne podarki sadzić, coś przyciąć, coś wykopać itp.Latałam więc bezproduktywnie pół dnia i tak się tym lataniem zmęczyłam, że postanowiłam coś skrobnąć na forum.
Ale i tutaj nie jest łatwo, bo nie wiadomo , czy najpierw składać wizyty, a może wrzucić jakieś fotki, czy skupić się na odpowiedziach.
No to może jednak wrzucę parę fotek, które M wykonał , zgodnie z instrukcją.
Ps. Wodę już na szczęście mamy. Ktoś ważny umiejętnie postraszył kogo trzeba

i na następny dzień rozwalili świeżo położony asfalt i podłączyli wodę w ciągu kilku godzin. To podobno taka prowizorka, ale te trzymają się najdłużej. Oby.
Sylvi, miłośniczko naszych górek. Dzięki za miłe słowa. Z turystycznym pozdrowieniem . Ahoj.
Ostatnie piwonie
Nareszcie zakwitła lewizja
Portulaki
Naparstnica
Szałwia

powojnik

Dorotheanthus
Haber główkowy
I to na dzisiaj tyle. Dobrych snów życzę.
