Jolu, boli mnie ta ręka okropnie, prawie całą noc oka nie zmrużyłam... wczoraj opatrunki z rivanolu, dziś już posmarowałam te miejsca maścią antybiotykową, ale chyba wizyta u lekarza będzie konieczna - nie wygląda to dobrze.
Kurczę, jak sobie radzić z podawaniem leków zwierzęciu? Wymieszałam dziś leki z jedzeniem, częściowo Greebo to zjadł. Z kroplami do oczu radzę sobie jakoś, a raczej on mi na to w miarę pozwala...
Co to za zabieg będzie miała Twoja psina?
Aga, dzięki - to było bardzo fajne spotkanie
Kasiu, róże nareszcie ruszyły... wystarczyło trochę słońca, żeby zaczęły otwierać pąki...
U mnie pada lekko i chyba w całej PL zanosi się na deszcz - życzę go Twojemu świerczkowi.
Ewcia, Greebo ma się chyba trochę lepiej; ja niestety średnio - boli

Jak tak dalej będzie padać, to będziemy miały chwilowy odpoczynek od ogrodu - też dobrze... ja mam na razie ogarnięty trawnik i rabaty z grubsza odchwaszczone, więc się nie przejmuję. Deszcz jest potrzebny.
Majutek, na fajerze się wynudziłaś?

Powiedz mi coś więcej o
Jacques Cartier? jakieś specjalne wymagania ma ta różyca? Planowałam ją dosadzić do różanej rabaty, na wschodnie stanowisko.
Gosiu, kocille mają wyjątkowe usposobienie i naprawdę dużo mądrości - miło się z nimi rozmawia
Jula, i ja po trzykroć dziękuję

Odpoczywaj, bo kilka wyczerpujących dni masz za sobą... dziś szaro, ponuro i mokro, więc w ogrodzie przerwa techniczna.
Gajowo, dziękuję za odwiedziny i slowa uznania! Bardzo się cieszę, że mój ogród zrobił na Tobie dobre wrażenie! Obiecuję, że wpadnę z rewizytą
Jagódko, dzięki za sympatyczny wpis... różyce zaczynają pokazywać swoje możliwości, co szalenie mnie cieszy... niedługo mają przyjść upały, więc kwitnienie będzie na całego.
Kasiu, no to obie miałyśmy kocie przejścia - trudno się dziwić zwierzęciu w panice... ja na razie jestem cały czas w fazie bólu i chyba podjadę do lekarza, żeby obejrzał te wbite cztery kły. Spotkania z
Jule super się udały
