nie mam zdjęcia niestety, całkowicie wypadło mi to z głowy, ALE jest taka opcja, że przyglądałem się mojemu bobowi i jestem pewny w 100% że nawozem dolistnym nic mu nie zrobiłem złego. Byłem na moim drugim polu oddalonym o 10km i tam susza zrobiła swoje i marnie wygląda w sumie to sie nie dziwie bo bób potrzebuje ziemi dobrej a nie takiej jak tam, gdzie powinno być posiane żyto. Zauważyłem też, że tam dzieje się to samo co na tym samym polu gdzie pryskałem tylko, że tam postęp tej choroby jest większy. Na samym początku pojawiają się przebarwienia górnych liści a potem się skręcają i żółkną, dodam, że pod liściem robią się takie czerwone plamy (
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=932 "
W środku plam tworzą się widoczne gołym okiem drobne, czarne punkty ? piknidia grzyba z zarodnikami konidialnymi. W czasie deszczowej pogody zarodniki te uwalniają się ? w postaci czerwonej wydzieliny i dokonują nowych zakażeń. ) według tego co tam jest napisane wnioskuje, że to Askochytoza, jeszcze porównując ze zdjęciem to jestem pewny, że to. Moje podlewanie przedobrzyło sprawe, ponieważ bób miał dużo woby i ładnie się rozrósł i rzędy są tak zagajone, że trudno przejść. Było mokro, gorąco i wilgotno i to sprzyjało tej chorobie(tak sądze) Teraz tak myślę, że u mnie ta choroba jeszcze mocno się nie rozwinęła, bo nie mam na wszystkich krzakach tych czerwonych plam(gdzieś-nie-gdzieś trafi się zniszczony krzak na działce). Bardzo, żałuję, że nie mam jak zrobić zdjęcia, ale może wrzuce w najbliższych dniach jak pożyczę kabel USB. Mam pytanie czy Zgadacie się z moimi przypuszczeniami? i co mi Proponujecie.
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek