Trochę kręcenia się po Piotrkowie z racji wszędobylskich prac drogowych....i przed nami wyłania się tablica informująca o ośrodku Dresso...
Gdyby nie Ulcia, przejechalibyśmy dalej....żadne z nas nie domyśliłoby się, że jest to jednocześnie drogowskaz. Ta mikroskopijna strzałka w bok była zupełnie niezauważalna z samochodu.
Zjazd równie niewidoczny [tuż przed tym słupkiem] a droga dojazdowa w fatalnym stanie....
Jednak dojechaliśmy,
zakwaterowaliśmy się i szykujemy do wspólnej kolacji.... za tymi drzwiami.
Zimno, głodno ale wesoło:
Mimo braku identyfikatorów jakoś zdołaliśmy się zebrać do przysłowiowej ?kupy? a Igor za karę musiał własnoręcznie przypinać identyfikatory....
i częstować lizaczkiem.....
jak widać wszyscy byli zadowoleni....
i nawet nie potrzeba nam było takich wspomagaczy:
żeby się dobrze tego wieczoru bawić.....
Na drugi dzień biesiada.... mnóstwo jadła, picia i humoru.....Na początek kazali mi strzelić przemówienie....to mają :
nawet z ukłonem - a co - pełna kultura:
Później robiłam sobie dokumentację zdjęciową, żeby w domciu na spokojnie utrwalić sobie ? kto kim był [musieli mi się wypinać do aparatu..... -identyfikatorami do przodu] ? nie pokażę jednakże, gdyż nie wiem już kto by chciał a kto nie chciał....Ważne że impreza była przednia.... z rozmowami, śmiechem i śpiewami...
Żarełko z girlla pychota:
A potem już koniec... już czas do domu.... ostatnie rozmowy, pożegnania... uściski...
wspólne pamiątkowe zdjęcie...
Jeszcze tylko spacer nad Pilicę.....
Szalona Ula na drzewie....
i przepiękne widoczki:
niektórym się nie chciało tak daleko iść... woleli przysiąść nad brzegiem i wsłuchiwać się w rechot żab... szczebiot ptaków... pluski ryb....
niektórzy zaś poszli dalej wdychając leśne zapachy....
powrót do ośrodka:
Jak tu zapakować te wszystkie badylki? Giga niedowierza że się uda.....
A jednak.... mając za sobą kilka forumowych spotkań okazało się to wcale nie takie trudne:
I to już wszystko... koniec... finito... do zobaczenia za rok.... mam nadzieję w jeszcze większym gronie.....