Minął kolejny dzionek
Upalny i suchy, bez żadnych widoków na deszcz. Wróciłam po prawie 2-ch godzinach podlewania ogrodu.
Koniecznie trzeba pomyśleć o nawadnianiu kropelkowym rabat. Jakoś o trawę się nie martwię.
Wiem, że jak spadnie deszcz to jej już nic więcej nie potrzeba.
Grażynko 
w ogrodzie jak to w życiu.

Jedne sprawy się udają a inne nie bardzo. Tak też jest z roślinami.
Niektóre idą jak burza, a z innymi trzeba się rozstać.
Asiu 
a widzisz, ja się dziwiłam, że świeżo posadzona Flamenka już ma pączki, kiedy moja odrastająca od kopczyka po zimie ich nigdy przedtem nie miała.

Widocznie to ciepełko jej było potrzebne. Wprawdzie sięga mi do kolan, ale zakwitnie.
Agnieszko 
od posadzenia chodzę koło niego i do niego gadam. Chwalę za każdy nowy pęd i listek, a teraz za to mnóstwo pąków kwiatowych dałam mu buziaka.

Dzisiaj miał sesję zdjęciową, co za chwilę pokażę.
Jak to takie pączulki potrafią sprawić człowiekowi tyle radości.

I nawet majster nie jest w stanie
wyprowadzić mnie z równowagi.
