u nas tak było do niedawna że jechaliśmy na działkę jak do obozu pracy, tzn bardziej EM tam do tego podchodził. Z czasem człowiek mądrzeje i pomimo tego że pracy jest od groma i ciut ciut to nastawienie się zmieniło i widzę że już chętnie tam jeździ. Wczoraj nawet powiedział że w tygodniu po pracy tak wieczorkiem będziemy jeździć żeby podlewać roślinki.Nastawienie się zmieniło bo przed działką na takim przedogródku posiał sam trawkę i jest z niej dumny bo zaczyna ładnie rosnąć dlarego tak chce jeżdzić i podlewać. Myślę że gdybym powiedziała mu w tygodniu wieczorem po pracy ze chce pojechać podlac krzaczki to by mnie olałRuda2011 pisze:Nie boisz się Helenko, że szybko przestaniesz odczuwać przyjemność z pracy w ogródku i poczujesz się jak wół roboczy ?
lukam lukam ... ja nie wiem....może Romci trzeba spytać... 
)
Te trzy róże to Grüss an Aachen. Z przodu, niżej, przed kwietnikiem lilie przetrzebione przez nornice, wyżej aksamitki, których zamierzam w tym roku mieć całe mnóstwo 
...a może jarzmianka....nic Ci sie nie obija o uszy co kupilas.... 
a u mnie ani jednego kwiatka... 
